Unia szkocko-brytyjska trwa 307 lat i może zostać przerwana w ciągu jednego dnia. 18 września, właśnie wtedy w Szkocji odbędzie się referendum niepodległościowe, w którym Szkoci będą mogli po raz pierwszy od setek lat opowiedzieć się za, lub przeciw przynależności do Wielkiej Brytanii.
Według sondaży Szkoci mają realną szansę na powtórzenie sukcesu sprzed 700 lat, kiedy to Szkocja zwyciężyła z Anglikami w bitwie o niepodległość pod Bannockburn. Wyniki sondażu TNS na Wyspach ( 39 proc. Szkotów za niepodległością, 38 proc. za pozostaniem w Wielkiej Brytanii) wzbudziły niemałe zaniepokojenie angielskich polityków i biznesmanów. Jedni i drudzy już liczą straty jakie przyniesie oderwanie się od Zjednoczonego Królestwa Szkocji.
Szkocja uważana jest za największego potentata królestwa, a jej odłączenie pociągnie za sobą gigantyczne zmiany w gospodarce Wielkiej Brytanii. Jednym z największych problemów, przed którymi staną Brytyjczycy będzie kwestia złóż ropy naftowej na Morzu Północnym, dodatkowo przemysł brytyjski może zanotować ogromne straty w przemyśle metalurgicznym i elektrotechnicznym.
Zobacz też: Cameron zaapelował do NATO o zwiększenie obecność w Europie Wschodniej
Kolejną kwestią natury politycznej jest ewentualna przynależność niepodległej Szkocji do Unii Europejskiej. Szkocji liczą na co prawda na automatyczne wejście do struktur unijnych, jednak jeszcze jakiś czas temu przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso określił przystąpienie samej Szkocji do Unii jako „niemożliwe". Tym bardziej, że kolejka do Unii jest naprawdę długa. O wejście do UE starają się m.in. Chorwacja, Mołdawia, Turcja, Albania czy Islandia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail