Czy to był zamach na doradcę Putina?

2008-09-15 4:00

O katastrofie boeinga 737 pod miastem Perm na Uralu mówią od wczoraj wszystkie światowe media. Nie tylko dlatego, że nikt z 88 pasażerów nie przeżył wypadku. Kiedy wyszło na jaw, że na pokładzie znajdował się generał Giennadij Troszew, doradca premiera Rosji Władimira Putina (56 l.), pojawiły się przypuszczenia, że mógł być to zamach terrorystyczny.

Świadkowie katastrofy lotniczej zeznali, że widzieli kulę ognia spadającą z nieba, która z niewyobrażalną siłą runęła na ziemię. 88 osób, czyli wszyscy znajdujący się na pokładzie, zginęli na miejscu. Okazało się też, że wśród ofiar był generał Giennadij Troszew, doradca premiera Rosji Władimira Putina (56 l.), dowódca wojsk na północnym Kaukazie i uczestnik obu wojen w Czeczenii. Generał leciał z Moskwy do Permu na zawody rosyjskiej sztuki walki sambo. Czy to możliwe, że katastrofa to zamach terrorystyczny przygotowany przez czeczeńskich rebeliantów?

Media rosyjskie spekulują, że to nie mógł być przypadek. Na pokładzie samolotu był doradca Putina, a data wydarzenia przypadła w 43. urodziny prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki