Daily News ujawnia szczegóły samobójstwa milionera. Zabił się, bo odkryli, że hodował marihuanę?

2015-02-26 1:00

Czy to możliwe, że znany z produkcji słynnych słodkich wisienek brooklyński milioner, miał w swej fabryce narkotyki?! Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy z ust samego 57-letniego Arthura Mondella, bo... zabił się kiedy do budynku jego Dell's Maraschino Cherries w Red Hook wpadła policja.

Do tragedii doszło we wtorek późnym popołudniem. Jak donosi „Daily News”, miejscy i stanowi stróże prawa pojawili się w fabryce z nakazem przeszukania budynku. Istniało bowiem podejrzenie, że w zakładzie mogą mieć miejsce kryminalne działania i praktyki mające szkodliwe skutki dla środowiska.

Według źródła gazety, szukając na to dowodów policjanci mieli znaleźć hodowlę i stanowisko produkcyjne marihuany. Wersji tej nie potwierdza oficjalnie biuro prokuratora, niemniej to co w czasie przeszukiwania zrobił właściciel, może zastanawiać. Z oficjalnego oświadczenia Brooklyn District Attorney's Office wynika, że w czasie gdy stróże prawa egzekwowali nakaz, Arthur Mondella powiedział, że chce skorzystać z toalety, wszedł do swojej prywatnej łazienki i... strzelił do siebie.

Mężczyznę przewieziono do najbliższego szpitala, gdzie stwierdzono jego zgon. Fabryka Dell's Maraschino Cherries została założona w 1948 roku. Od tamtego czasu rozwijała się i stała się największym w całych Stanach producentem słodkich wisienek, które dodawane są do deserów czy drinków.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają