Donald Trump ma chęć na Grenlandię! "Potrzebna jest Stanom Zjednoczonym ze względów bezpieczeństwa narodowego", "Będziemy tam!"
Kiedy wydawało się, że nic nie jest w stanie nas zaskoczyć, jeśli chodzi o wydarzenia światowe, Donald Trump zaczął mówić o tym, że Stany Zjednoczone pod jego wodzą mogą przejąć kontrolę nad... Kanadą, częścią Panamy oraz częścią Danii. A konkretnie nad Grenlandią. W dodatku to chyba wcale nie są żarty. Prezydent elekt podczas ogłaszania nominacji kandydata na ambasadora USA w Danii powiedział parę dni temu, że Stany Zjednoczone muszą "mieć" tę wyspę, na co premier Grenlandii (posiadającej w pewnym zakresie autonomię) stwierdził, że nie ma zamiaru przyłączać się do USA. Ale Trumpa nic to nie obchodzi. "Podobnie, Wesołych Świąt mieszkańcom Grenlandii, która potrzebna jest Stanom Zjednoczonym ze względów bezpieczeństwa narodowego i którzy chcą, by USA tam były - i będziemy!" - napisał Trump w mediach społecznościowych. Dodał, że zakup (przynajmniej nie podbój) Grenlandii to "konieczność". Nie sposób nie mieć tutaj skojarzeń z Putinem, który też przekonuje, że mieszkańcy zajmowanych przez niego terenów Ukrainy po prostu i chcą, i muszą zostać oswobodzeni i uszczęśliwieni. Sprawa wydaje się poważna, zwłaszcza, że na krótko po pierwszych wypowiedziach Trumpa o Grenlandii minister obrony Danii Troels Lund Poulsen zapowiedział zwiększenie wydatków na militarną obronę wyspy i to o półtora miliardów dolarów, jak podaje BBC. Zaprzeczał, by sytuacja z Trumpem miała na to bezpośredni wpływ, zbieżność czasową nazwał "ironią losu". Trump już podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu próbował kupić Grenlandię od Danii, ale premier Mette Frederiksen odmówiła mu. Także urzędujący obecnie premier Mute Egede podkresla, iż miejsce to nie jest na sprzedaż. Formalnie Grenlandia jest terytorium zależnym od Danii, jednak posiadającym autonomię. Autonomia nie dotyczy wojska, na wyspie przebywa jednak obecnie zaledwie... kilkudziesięciu duńskich żołnierzy.
Donald Trump groził wcześniej aneksją części Panamy i stwierdzał, że Kanada mogłaby zostać stanem USA
Donald Trump groził wcześniej aneksją części Panamy. A konkretnie będącego pod jej formalnym zwierzchnictwem Kanału Panamskiego. Panama pobiera za wysokie opłaty za korzystanie z tego ważnego transportowego korytarza morskiego, a jeśli to się nie zmieni, Ameryka zajmie kanał - wypalił 21 grudnia prezydent elekt. Trump jest zdania, że poprzez pobieranie wysokich opłat władze Panamy łamią zapisy traktatu z 1977 roku o statusie prawnym kanału. "Jeśli zasady moralne i prawne tego wspaniałomyślnego gestu darowizny nie będą przestrzegane, zażądamy, aby Kanał Panamski został nam zwrócony w całości i bez zadawania pytań" - grzmiał prezydent elekt na swojej społecznościowej platformie Truth Social. Wcześniej była mowa o Kanadzie. "Nikt nie potrafi powiedzieć, dlaczego subsydiujemy Kanadę kwotą ponad 100 000 000 dolarów rocznie? To nie ma sensu! Wielu Kanadyjczyków chce, aby Kanada stała się 51. stanem. Potężnie zaoszczędziliby na podatkach i ochronie wojskowej. Uważam, że to świetny pomysł. 51. stan!!!" - pisał Trump na Truth Social. Według Fox News to nie pierwszy raz, gdy prezydent elekt mówił takie rzeczy. Podobno proponował już półżartem premierowi Kanady aneksję jego kraju, gdy rozmawiał z Justinem Trudeau na temat swoich gróźb podwyższenia ceł.