Fuj, co za ohyda! Zepsute bogactwem amerykańskie wykształciuchy znalazły sobie nową rozrywkę. Wśród śmietanki Nowego Jorku zapanowała moda, by do knajpy chodzić nago. Podobno wtedy jedzenie smakuje jeszcze lepiej.
W Nowym Jorku powstał już nawet specjalny klub, którego członkowie regularnie spędzają wieczory w najlepszych klubach i luksusowych restauracjach. Zdegenerowani bogacze zajadają się wyszukanymi daniami, zasiadając do stołu nadzy jak ich Pan Bóg stworzył.
Póki co do nagiego klubu zapisało się 50 osób, ale ta "świetna" rozrywka przyciąga coraz więcej ciekawskich, którzy najwyraźniej nie mają co robić z wolnym czasem.
- Nago czujemy się wygodniej. Nie robimy tego po to, by szokować czy urządzać publiczny show. Żadna restauracja nam jeszcze nie odmówiła, a kelnerzy nie zwracają na nas uwagi - przekonuje John Ordover, który zajmuje się organizowaniem "nagich" posiłków w restauracjach. Co za degeneracja!