Salma Sikandar przybyła do Stanów 20 lat temu na wizie turystycznej. Osiadła w New Haven w Connecticut i „przesiedziała” wizę. Próbowała legalizować pobyt, starając się o azyl, ale wnioski były odrzucane. Poprzednie władze pozwoliły jej jednak na warunkowy pobyt z uwagi na urodzonego tutaj syna, który ma obecnie 17 lat. Ale kiedy w Białym Domu zasiadł Donald Trump (72 l.), wszystko się zmieniło.
Kilka miesięcy temu administracja imigracyjna wezwała ją na przesłuchanie. Nałożono jej na kostkę bransoletkę monitorującą i nakazano deportację, która miała być wykonana w czwartek. Sprawa imigrantki poruszyła lokalną społeczność, aktywistów i polityków. Mąż kobiety Anwar Mahmud rozpoczął pod sądem w Hartford głodówkę protestacyjną. W środę, kiedy sąd miał rozpatrzyć odwołanie kobiety, przed gmachem odbył się wiec. Apele zostały wysłuchane, a deportacja wstrzymana.
Kobieta musi teraz szukać sposobu na zalegalizowanie pobytu, by nie narazić się ponownie na widmo deportacji. – Obiecuję, że dalej będę wspierać Salmę, by mogła pozostać tutaj na zawsze – zadeklarowała kongresmenka Rosa DeLauro (43 l.).
Deportacja Salmy wstrzymana
2018-08-23
22:05
Udało się! Głodówka i protesty poskutkowały… Władze imigracyjne pozwoliły Salmie Sikandar (43 l.), imigrantce z Bangladeszu, zostać w USA. Deportacja została wstrzymana dosłownie w ostatniej minucie, bo kobieta miała być wydalona w czwartek rano.