We wtorek zwolniono 22 pracowników P-SFUK, z czego na pełnym etacie pracowało 17 osób. Dzień później, w środę po południu, przed siedzibę główną P-SFUK przy McGuinness Blvd. na Greenpoincie część z nich przyszła wyrazić swoje niezadowolenie.
Protestujący wznosili transparenty, a także skandowali hasła. Większość pytanych przez „Super Express” osób nie kryła, że nagłe wypowiedzenie było dla nich dużym zaskoczeniem.
W czasie protestu w budynku trwało zebranie Rady Dyrektorów Unii. Do zgromadzonych wyszła jej przewodnicząca, Marzena Wierzbowska, której protestujący wręczyli petycję z żądaniem przedstawienia dokładnych powodów redukcji etatów i sprawdzenia jej zgodności z obowiązującym prawem. Przewodnicząca obiecała zebranym wnikliwe zapoznanie się z treścią petycji.
Jak się dowiadujemy, zwolnienia dotknęły pracowników z kilku oddziałów P-SFUK. Pracę straciły różne osoby – tak kasjerki, jak i pracownicy zarządu.
– Jest mi strasznie przykro z powodu tych zwolnień. Są to bardzo trudne decyzje, ale próbujmy unikać demagogii. W USA codziennie zwalniane są setki, czy tysiące pracowników. Ekonomia jest, jaka jest. A jeśli w przeszłości robiło się błędy typu przerost zatrudnienia, przerost w inwestycjach, to trudno oczekiwać, aby nie zrodziło to problemów, gdy załamuje się ekonomia – mówi „Super Expressowi’’ Janusz Sporek, członek Rady Dyrektorów.
– Gdybym powiedział, że Rada nie ma z tym nic wspólnego, to byłoby to wierutne kłamstwo. Struktura organizacyjna unii kredytowych jest wyraźnie określona. Rada Dyrektorów jest organem nadzorującym pracę managementu; nie wydaje poleceń, ale nakreśla kierunki działania. Decyzja o zwolnieniu pracowników, i to przed końcem marca, została zatwierdzona zdecydowaną większością głosów Rady Dyrektorów pod przewodnictwem Marzeny Wierzbowskiej – powiedział nam Sporek.
Sam dyrektor Oskar Mielczarek mówi nam, że redukcja kosztów była jednym z oczekiwań jakie Rada Dyrektorów przedstawiła mu na początku jego misji w P-SFUK.
– Obecna Rada Dyrektorów wyraziła miesiąc temu chęć bardziej zdecydowanych posunięć – informuje nas dyrektor wykonawczy. – Podobnie jak nasi obecni dyrektorzy uważam, iż najważniejsi są nasi członkowie, i to dzięki nim istnieje ta instytucja i to oni w pierwszej kolejności powinni korzystać z wypracowywanych zysków. Nie jest żadną tajemnicą, iż większość stałych, naprawdę wysokich kosztów, stanowią płace pracowników, ich ubezpieczenia zdrowotne i emerytalne. Pochłaniają one niemal 22 mln dolarów rocznie. Mimo kryzysu finansowego, w latach 2007-2009 poziom zatrudnienia w Unii wzrósł o 23 proc, co nie przyczyniło się do wzrostu wydajności. Po moich poprzednikach odziedziczyłem przerost zatrudnienia w całej Unii i stanęliśmy przed bardzo trudną decyzja, bo decyzja ta dotyczy przecież ludzi – moich współpracowników. W tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować im za lata pracy, które poświęcili Unii – kończy.
Jak dodaje Janusz Sporek, zwolnione osoby nie zostaną na bruku z dnia na dzień. Będą otrzymywać pensje za okres od 4 do 16 tygodni.
ag, MŻ