Rosyjska opozycja medialne show Putina określa jednym słowem: cyrk. Porównanie to nie całkiem trafnie opisuje charakter "teledialogu". To, co Władimir Putin nazywa spontanicznym spotkaniem z rodakami, to w rzeczywistości starannie wyreżyserowane przedstawienie.
Z góry ustalone jest praktycznie wszystko. Wśród publiczności nie ma przypadkowych osób, wszyscy są "dobierani" i usadzani według ustalonego klucza. Nawet stroje nie są przypadkowe. W tym roku najwięcej radości dostarczyli opozycji robotnicy, którzy łączyli się z premierem z jednej z fabryk. Wszyscy mieli zadawać pytania "wprost ze swojego miejsca pracy" i zupełnym przypadkiem wszyscy byli ubrani w identyczne nowe, odświętne wdzianka i starannie uczesani.
Nie było też możliwości, żeby premier został zaskoczony którymś pytaniem. Te zostały wcześniej wyselekcjonowane przez urzędników Kremla.
W Rosji panuje również przekonanie, że "teledialog" nie jest tak naprawdę transmitowany na żywo, a z kilkuminutowym opóźnieniem. To daje premierowi pewność, że w eter nie pójdzie nic "nieodpowiedniego", nawet jeśli jego przyboczni nie dopilnują porządku.
Dobry wujek Putin urządził cyrk - jak co roku!
2009-12-03
17:36
Takiego medialnego show nikt chyba nie potrafiłby powtórzyć. Setki gości wpatrzonych jak w obrazek w jedną osobę, a w centrum uwagi on - Władimir Putin. Zero sprzeciwu, niespodziewanych pytań czy przykrych uwag. Tak wyglądał doroczny "teledialog" premiera z rodakami.