Dominika Kluźniak: Bez obżarstwa
Bardzo lubię Boże Narodzenie, bo niesie ze sobą mnóstwo ciepła i pozytywnych emocji. Mogę się zatrzymać, przestać pędzić. Mam czas, żeby pogadać, zrobić z domu małą cukiernię i upiec z córką pięćset pierniczków korzennych. Większość zjadamy, ale część trafia na choinkę. Piekę też różne ciasta, bo bardzo to lubię. Mama przyrządza rybę na różne sposoby i robi makiełki, czyli zmielony mak z miodem, bakaliami i makaronem. Na stole nie stoi dwanaście potraw, nie przywiązujemy do tego wagi. Jest skromnie, bez obżarstwa.
Wspólne przygotowania świąteczne są wspaniałe! Mogę stać pół dnia w kuchni ubrana w dres, gotować i równocześnie prowadzić rozmowy z rodziną. W domu jest ciepło, pachnie jedzeniem, nigdzie nie muszę pędzić, niczego załatwiać.
Robimy różnie - czasami rodzina przyjeżdża do mnie do Warszawy, czasami ja jadę do Wrocławia. W tym roku dopiero w ostatniej chwili okaże się, gdzie spędzimy święta. Miejsce nie ma znaczenia, ważne, że będziemy razem.