Donald Trump o zamachu na swoje życie: „Bóg oszczędził mi życie z jakiegoś powodu. A tym powodem było ratowanie naszego kraju"
Donald Trump niemal na sto procent zostanie kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych! A przynajmniej pewnym jest, że w powszechnym głosowaniu zdobył większość głosów. Co prawda system głosów elektorskich w USA powoduje, że sytuacja może jeszcze się zmienić na korzyść Kamali Harris, ale już niemal nikt nie daje jej szans na Biały Dom. Donald Trump w pierwszym przemówieniu wygłoszonym po podaniu wstępnych wyników wyborów prezydenckich w USA podziękował już narodowi za wybór i zapowiedział "walkę każdego dnia" za każdego Amerykanina oraz nastanie "złotego wieku Ameryki". Odniósł się też do tego, że mało brakowało, a nie dożyłby tego dnia. Chodzi o zamach na Trumpa z lipca tego roku. „Bóg oszczędził mi życie z jakiegoś powodu” - mówił Trump. „A tym powodem było ratowanie naszego kraju i przywrócenie Ameryce wielkości. A teraz wypełnimy tę misję razem. Zadanie, które przed nami stoi i które mi powierzyliście, nie będzie łatwe, ale włożę w nie całą energię, ducha i walkę, jakie mam w duszy” - dodał.
CZYTAJ TEŻ: Co sukces Trumpa oznacza dla Polski? Są pierwsze prognozy
Zamach na Donalda Trumpa. Jak wyglądały wydarzenia podczas wiecu w Pensylwanii? co stało się na Florydzie?
Pierwszy, ten groźniejszy zamach na Donalda Trumpa miał miejsce 13 lipca po południu czasu lokalnego w Butler w Pensylwanii. Na wiecu wyborczym Donalda Trumpa niejaki Thomas Matthew Crooks (+20 l.) przez nikogo nie niepokojony zdołał wejść na dach jedynego budynku w bliskim sąsiedztwie sceny z karabinem i strzelić do byłego prezydenta. Kula musnęła mu ucho, Trump był o milimetry od śmierci, ale nic poważnego mu się nie stało. Jak sam stwierdził, przeżył tylko dlatego, że akurat odwrócił się w stronę ekranu z tabelką, choć rzadko to robi. Sprawca został zastrzelony na miejscu przez Secret Service, obecnie oskarżanego przez wiele osób o zaniedbania. Triumfujący Trump już następnego dnia pojawił się na spotkaniu z wyborcami z zabandażowanym uchem. Druga niebezpieczna sytuacja miała miejsce w połowie września. Niejaki Ryan Wesley Routh (58 l.) został złapany przez Secret Service po tym, gdy przyłapano go, jak celował z karabinu w Trumpa przy jego polu golfowym na Florydzie. Mężczyzna usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa i siedzi w więzieniu. Nie zdążył oddać strzału.