Donald Trump na pierwszym oredzi jako prezydent: będzie mur na granicy i reforma imigracyjna

– Czas na reformę imigracyjną jest bardzo właściwy pod warunkiem, że będziemy współpracować i obie strony będą skłonne iść na kompromis. Jestem otwarty na kompleksową reformę. Ale musi ona być musi być mądra i dostosowana do potrzeb. Powinna być oparta na kryteriach merytorycznych, zawodowych, skupić się na imigrantach wykształconych – mówił Donald Trump (71 l.), dodając, że jej warunkiem będzie zadbanie w pierwszej kolejności o Amerykanów i ich miejsca pracy. Mówiąc o imigracji podkreślił, że stanowczo będzie walczyć z nielegalnymi, będzie surowiej egzekwować przepisy prawa imigracyjnego i ścigać tych, którzy je łamią. Powtórzył też obietnicę zabezpieczenia granicy i budowy muru tak, by uniemożliwić napływ nowych nielegalnych oraz zamknięcie Ameryki przed imigrantami z krajów popierających terroryzm. – Granica musi być szczelna i strzeżona, prawo musi być przestrzegane. Kto jest innego zdania, niech powie mi co powiedziałby amerykańskiej rodzinie, której bliski stracił pracę albo nawet życie przez nielegalnego imigranta, bo my nie zabezpieczyliśmy granicy albo nie egzekwowaliśmy prawa – mówił Trump, kierując swoje słowa do zaproszonych przez siebie do Kongresu rodzin, których bliscy zginęli z rąk nielegalnych.  
Prezydent Trump zapowiedział też stworzenie specjalnego programu modernizacji amerykańskiej infrastruktury wartości 1 biliona dolarów, który ma być utworzony dzięki funduszom prywatnym i federalnym. Będzie on, jak podkreślił prezydent, oparty na dwóch podstawowych zasadach: kupuj amerykańskie towary i zatrudniaj amerykańskich pracowników. Wezwał też Kongres do uchylenia Obamacare i zastąpienia go nowym oraz do reformy podatkowej, by rozkręcić ekonomię, wykreować miejsca pracy i ulżyć klasie średniej.
W swoim wystąpieniu, skoncentrowanym na wyzwaniach w dziedzinie polityki wewnętrznej, prezydent Trump podkreślił znaczenie sojuszy takich jak NATO. Podkreślił jednak, że sojusznicy muszą sprawiedliwe ponosić koszty wspólnej obrony. – Moja praca nie polega na reprezentowaniu całego świata, ale na reprezentowaniu Stanów Zjednoczonych – stwierdził prezydent kończąc godzinne wystąpienie w Kongresie.