Donald Trump nie może kandydować na prezydenta USA w stanie Kolorado. Jest wyrok sądu. Powodem "udział w powstaniu"
Wybory prezydenckie w USA odbędą się w listopadzie 2024 roku, ale emocje już teraz sięgnęły zenitu. Wcześniej zarówno urzędujący prezydent, jak i Donald Trump potwierdzili chęć kandydowania. Sondaże pokazywały, że demokrata i republikanin mają wyrównane szanse. Jedne dawały małą przewagę Bidenowi, inne Trumpowi. Teraz podjęto jednak historyczną decyzję, która jest bardzo niekorzystna dla Trumpa. Sąd Najwyższy stanu Kolorado orzekł 19 grudnia, że poprzednik Joe Bidena i jego ewentualny główny rywal w przyszłorocznych wyborach nie może kandydować z powodu niechlubnej roli w pamiętnych zamieszkach na Kapitolu. Powołano się na czternastą poprawkę do konstytucji USA. Jej paragraf trzeci, wprowadzony po wojnie secesyjnej, głosi, że państwowych urzędów nie może sprawować osoba, która przysięgała konstytucji USA, "a następnie wzięła udział w powstaniu lub buncie przeciwko niej albo udzielała jej wrogom pomocy lub poparcia". Za powstanie uznano szturm na Kapitol z 6 stycznia 2021 roku. Co teraz będzie? Trump może kandydować i tak, tyle, że nie w Kolorado. Wejście w życie wyroku specjalnie wstrzymano do 4 stycznia, czyli do dnia przed końcem rejestracji kandydatów na republikańskie prawybory, tak by dać szansę Sądowi Najwyższemu USA na wypowiedzenie się i by sprawiedliwości stało się zadość do końca. Rzecznik sztabu Trumpa ogłosił, że wierzy w to, iż najwyższa instancja odrzuci argumentację sądu w Kolorado.
Szturm na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Co się wtedy stało?
6 stycznia 2021 roku tłum zwolenników Donalda Trumpa przypuścił szturm na siedzibę Kongresu, demolując biura i krzycząc, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane i tak naprawdę wygrał je Trump, a nie Biden. Sam były prezydent wielokrotnie głosił takie tezy, a wybory nazywa do dziś "skradzionymi". Podczas ataku na Kapitol zginęło 5 osób, 138 policjantów zostało rannych. Wyroki usłyszało kilkaset osób. Trump podjudzał tłum, który potem doprowadził do krwawych zajść i bynajmniej nie próbował go powstrzymać. "Były prezydent USA Donald Trump miał świadomość, że tłum jego zwolenników był uzbrojony, a mimo to zachęcał go do marszu na Kapitol 6 stycznia" - powiedziała przed sądem jego była asystentka. Według niej ustępujący prezydent zaczął szarpaninę z własnymi podwładnymi. Trump miał wyrywać kierownicę słynnej limuzyny Bestia i wołać, że chce "być ze swoimi ludźmi" na Kapitolu, a poza tym jest przecież "piep... prezydentem".
Donald Trump wyprowadziłby USA z NATO? Już są ostrzeżenia
Ewentualna prezydentura Trumpa miałaby konsekwencje dla całego świata, w tym dla Polski. O realnej perspektywie dobrowolnego opuszczenia Sojuszu Północnoatlantyckiego przez USA pisze "The New York Times". Ekscentryczny były prezydent USA dawał już wcześniej do zrozumienia, że członkostwo w NATO jest według niego ciężarem dla Ameryki. W swojej książce z 2000 roku „Ameryka, na którą zasługujemy” napisał, że „wycofywanie się z Europy zaoszczędziłoby temu krajowi [USA] miliony dolarów rocznie”. „Musimy zakończyć proces, który rozpoczęliśmy pod moją administracją i polegający na fundamentalnej ponownej ocenie celu i misji NATO” - można przeczytać na stronie kampanii Trumpa. Według nieoficjalnych doniesień NYT „powrót Trumpa może oznaczać nie tylko porzucenie Ukrainy, ale szersze wycofanie się Ameryki z kontynentu”. „W Europie panuje wielka obawa, że druga prezydentura Trumpa doprowadzi do faktycznego wycofania Stanów Zjednoczonych z NATO. Byłaby to ogromna strategiczna i historyczna porażka naszego narodu” – cytuje gazeta emerytowanego admirała Marynarki Wojennej USA Jamesa G. Stavridisa, byłego Naczelnego Dowódcę Sił Sojuszniczych NATO.