Za około dwa tygodnie Amerykanie zdecydują, kto będzie ich kolejnym prezydentem. Kampania wyborcza, obfitująca w zaskakujące zwroty akcji i dramatyczne wydarzenia [np. zamach na Donalda Trumpa - przyp. red.] wkracza więc w decydującą fazę, a kandydaci próbują robić wszystko, by zwrócić na siebie uwagę wyborców. Tak było w miniony weekend. W niedzielę, 20 października, Trump pojawił się w jednej z restauracji sieci McDonald's. Nie pojechał tam jednak w charakterze gościa, a... pracownika. Smażył frytki i obsługiwał kasę drive-thru, a także dawał się obfotografowywać z każdej strony. Z okienka mówił dziennikarzom, że zdecydował się na wizytę w McDonald's, by podkreślić, że jego rywalka Kamala Harris rzekomo kłamała, mówiąc, że pracowała w jednej z restauracji sieci podczas studiów 40 lat temu.
Trump smaży frytki w McDonaldzie i zarzuca Kamali Harris kłamstwo
"Mogę teraz powiedzieć, że pracowałem teraz dłużej niż Kamala. Ona tu nigdy nie pracowała. Dlaczego to robię? Bo ona kłamie. Po co o tym kłamać? Nie powinna o tym kłamać" - mówił, utrzymując, że potwierdziła to sama firma. "USA Today" przekazuje jednak, że sieć nigdy się do tych informacji oficjalnie nie ustosunkowała. Trump zrobił w McDonaldzie prawdziwe show. Ubrał się w fartuch, pod którym miał koszulę i krawat, podkreślał, jak bardzo lubi frytki i jak często stołuje się w barach sieci. Kpił także z Harris, która miała stwierdził, że praca w kuchni jest ciężka. "Ona mówiła, że było jej tak gorąco. Że to taka ciężka praca" - mówił.
Kamala Harris świętowała sześćdziesiątkę. Śpiewał dla niej Stevie Wonder
Kamala Harris tymczasem w weekend obchodziła swoje 60. urodziny. Jak przekazała PAP, spędziła je w Georgii, gdzie odwiedziła dwa afroamerykańskie kościoły w aglomeracji Atlanty, zachęcając ludzi do pójścia na wybory. Podczas wizyty w kościele w Jonesboro do Harris dołączył Stevie Wonder, który zaśpiewał jej swoją piosenkę "Happy Birthday", skomponowaną pierwotnie z okazji ustanowienia święta Martina Luthera Kinga jr.