Dorożki mają zniknąć z Central Parku, a ciągnące je zwierzęta... skończyć w rzeźniach. Czyż nie dobija się koni? Nie u nas!

2014-02-12 1:00

Dorożki znikną z Central Parku. Ale co wtedy stanie się z końmi? Bill de Blasio (52 l.), nowy burmistrz Nowego Jorku, jest zadeklarowanym przeciwnikiem takiej atrakcji turystycznej jak powozy. Przekonuje, że to niehumanitarne, bo zwierzęta narażone są na duże niebezpieczeństwo na współczesnym Manhattanie. Jednak ważne pytanie, stawiane zarówno przez przeciwników, jak i zwolenników konnych dorożek w Central Parku brzmi: gdzie trafią konie, które zostaną bez pracy?

– Zwierzęta formalnie nie są uczestnikami ruchu ulicznego i nie mają swojego miejsca w środowisku miejskim, dlatego jestem zwolennikiem zamiany dorożek na samochody elektryczne – powtórzył Bill de Blasio.

Wspólnie z nim nowojorscy obrońcy zwierząt walczą o zakaz przejazdów powozów konnych. Okazuje się jednak, że protesty, które miały ratować konie, mogą być dla nich zgubne. Niewykluczone, że większość z nich z powodu wysokich kosztów utrzymania i braku miejsca w stadninach dla „emerytowanych” koni - trafi do rzeźni.

– Głównym problemem są nieuregulowane przepisy w kwestii hodowli – przyznał Wayne Pacelle, prezes Humane Society w Stanach Zjednoczonych.

Już teraz wiele koni, które kończą pracę w Central Parku, wysyłanych jest do Pensylwanii... Tam co tydzień - w New Holland - odbywa się aukcja żywego inwentarza. Nabywcy z zagranicznych przetwórni mięsa wręcz rozchwytują między sobą nowojorskie konie...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają