Dostali drugą szansę od życia

2013-09-01 4:00

Niewiele jest polonijnych organizacji charytatywnych, które mogą powiedzieć, że uratowały ponad pół tysiąca dzieci. Niewiele jest też organizacji, które przy minimalnej liczbie członków osiągają spektakularne rezultaty. Polski Dar Życia, czyli Polish Gift of Life z Long Island jest właśnie takim fenomenem. Dzięki zaangażowaniu małej grupy polsko-amerykańskich wolontariuszy organizacja pomogła ocalić życie ponad 500 chorym dzieciom. Próśb o pomoc napływa jednak wiele i chcąc pomóc dzieciom na czas, każdy z Czytelników "Super Expressu" może dorzucić swoją cegiełkę, aby pomóc innym. Już 8 września w Hempstead w National Home of Hempstead przy 329 Peninsula Blvd, odbędzie się wielki bal. Przyjdź i pomóż innym!

Polski Dar Życia

Kiedy założona w 1978 roku organizacja Polish Gift of Life rozpoczęła swoją działalność, jej misja była jasna i prosta - pomóc dzieciom z wadami serca opłacić i zorganizować operacje niedostępne wówczas w Europie. Operacje, bez których dzieci skazane były na śmierć. Wolontariusze należący do PGoL byli głównie osobami polskiego pochodzenia, które pomagały rodzinom przejść przez cały proces leczenia, od pomocy z wypełnianiem form medycznych, do siedzenia z rodzicami chorego dziecka przy szpitalnym łóżku, aby dodać im otuchy i nadziei.

- Każdy z nas poświęcał każdą wolną chwilę, żeby być z rodzinami, które przyjechały tutaj na leczenie, bo rodzice dzieci nie mówili po angielsku i oprócz stresu związanego z chorobą dziecka borykali się dodatkowo z barierą językową i kulturową - wspomina Caroline Kowalczyk, prezes organizacji od 10 lat.

- Dziś już jest trochę łatwiej, w Polsce wszyscy uczą się obcych języków, jest Internet, nowoczesna technologia i wiele spraw można załatwić elektronicznie. Jednak technologia sprawia też, że więcej osób zgłasza się z prośbą o pomoc poprzez naszą stronę internetową i Facebook, a mi pęka serce, wiedząc, że nie możemy wesprzeć wszystkich dzieci. Ale możemy prosić Polonię o wsparcie i mieć nadzieję, że nasz apel nie pozostanie bez odzewu - dodała Kowalczyk.

Uratowane dzieci

Ciężko uwierzyć, że mała lokalna fundacja z Long Island zdołała pomóc ponad 500 dzieciom. A jednak tak się stało i liczba dzieci stale rośnie. Dziś wiele z tych uratowanych dzieci to dorośli ludzie, którzy mają już swoje dzieci. Niektórzy pozostają w kontakcie z organizacją, niektórzy nie, ale jedno jest pewne - wpływ, jaki PGoL miała na los wszystkich 435 dzieci, jest namacalny. Wszyscy dostali drugą szansę od życia.

- Moja siostra, Dominika, była jednym z pierwszych dzieci uratowanych przez PGoL.  Dowiedziałam się przypadkiem, że ta organizacja jeszcze istnieje poprzez inicjatywę charytatywną organizowaną przez mego pracodawcę.  Mieszkam w USA od 2001 roku i nie miałam pojęcia, że ludzie, dzięki którym żyje moja siostra, są nie tylko tak blisko mnie, ale też dalej działają i ratują życia kolejnych dzieci - powiedziała Martyna Florczak, polonijna działaczka i organizatorka akcji charytatywnych.

- Oczywiście natychmiast zapisałam się do organizacji I wspieram ją.  Moja rodzina jest najlepszym dowodem na to, że warto pomagać innym, że nie ma nic ważniejszego niż ludzkie życie. Staram się odwdzięczyć za pomoc siostrze, pomagając innym w potrzebie.  Dominika również udziela się charytatywnie w Polsce.  Ma już 13-letniego syna i ciężko uwierzyć, że kiedykolwiek była chora, a lekarze nie dawali jej szans na przeżycie dłużej niż roku - dodaje Florczak.

Wyścig z czasem

- Obecnie mamy sześcioro dzieci, które zwróciły się do nas o pomoc i czekają na naszą odpowiedź. Będziemy głosować nad przyznaniem im pieniędzy na zebraniu we wrześniu.  Dzieci te mają wrodzone wady serca i są zakwalifikowane do leczenia operacyjnego w Klinice Uniwersyteckiej w Munster na oddziale prof. Edwarda Malca, który współpracuje z PGoL od lat.  Większość dzieci, z którymi mamy kontakt, urodziło się z wadą serca HLHS, czyli zespołem niedorozwoju lewej części serca.  Potocznie mówiąc z połową serca.  Takie dzieci muszą przejść trzy operacje.  Jedną zaraz po urodzeniu, drugą trzy miesiące później, a trzecią dwa lata później. Czasami muszą mieć i czwartą korekcyjną operację - powiedziała Yvonne Polak, wiceprezes Fundacji.

Cena jednej operacji wynosi około 30 000 euro. Liczba dzieci, których rodzice zwracają się do PGoL o pomoc, rośnie.  Dlatego w tym roku do tej pory troje dzieci otrzymało od Fundacji po 3000 dolarów, czworo po 1000 i jedna osoba otrzymała 2000. To jednak nie wystarcza.

- Nie chcemy odrzucać żadnych próśb, ale nie mamy wystarczających funduszy, by pomóc wszystkim na czas. Z tego powodu zdecydowaliśmy się na dodatkową imprezę, która odbędzie się na początku września, aby zebrać brakujące pieniądze.  Co roku organizujemy bal, podczas którego zbieramy fundusze na naszą działalność, ale bal odbędzie się dopiero 24 listopada, a do tego czasu możemy nie zdążyć z pomocą dla wszystkich dzieci - powiedziała prezes Kowalczyk.

Bal fundacji odbędzie się 8 września w Hempstead  w National Home of Hempstead przy 329 Peninsula Blvd, Hempstead, NY11550. Organizatorzy przewidzieli atrakcje dla dzieci i dorosłych. Między innymi odbędzie się aukcja obrazów utalentowanego artysty Dariusza Nowakowskiego, będzie aukcja gadżetów sportowych mistrza boksu Tomasza Adamka. Przed gośćmi wystąpi Ewa Lewandowska, nazywana Andreą Bocelli w spódnicy. Będą również atrakcje dla najmłodszych. - Popołudnie uświetnią występy Ani Kaczmarskiej i Patryka Płoszaja - aktualnych mistrzów świata z Paryża, którzy otrzymali specjalną nagrodę od sędziego programu telewizyjnego "Dancing with the Stars" Bruno Tonioliego. Oferowane będą smaczne polskie posiłki, napoje bezalkoholowe oraz alkoholowe do nabycia w barze.

Aby uzyskać więcej informacji na temat działalności i wydarzeń organizowanych przez Polish Gift of Life, należy odwiedzić stronę http://www.polishgiftoflife.org/, zadzwonić pod numer  516 -746-1532 oraz odwiedzić Facebook "Polish Gift of Life".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki