– To bardzo okrutne i niesprawiedliwe. Moja rodzina zostanie rozbita. Zostanę zupełnie sama z dwiema córeczkami. Mój mąż, jego praca była naszym źródłem utrzymania. On nie popełnił nigdy żadnego wykroczenia, starał się legalizować pobyt – mówi żona imigranta Sandra Chica, która jest obywatelką amerykańską i sponsorowała męża na stały pobyt.
We wtorek Pablo Villavicencio dostarczał pizzę do Fort Hamilton Army, jak robił to wielokrotnie. Strażnik poprosił go o pokazanie dokumentu tożsamości. Imigrant pokazał kartę nowojorczyka, czyli IDNYC. Za każdym razem bez problemu był wpuszczany, ale nie tego feralnego dnia. Strażnik nie uznał tego ID i kazał mu zgłosić się po specjalną przepustkę. Aby ją uzyskać, imigrant musiał podpisać zgodę na sprawdzenie danych kryminalnych. W bazie wyskoczył aktywny nakaz poszukiwania nałożony przez U.S. Immigration and Customs Enforcement (ICE).
Wojskowi natychmiast zatrzymali imigranta w areszcie, następnie wezwali agentów federalnych, którzy go przejęli.
Przedstawiciele ICE tłumaczą, że przybyły dziesięć lat temu imigrant miał nakaz dobrowolnego opuszczenia USA
w 2010 roku, czego nie uczynił i automatycznie znalazł się na liście poszukiwanych i przeznaczonych do natychmiastowej deportacji. Jego żona tłumaczy, że mężczyzna rozpoczął procedurę związaną z legalizacją i nie rozumie, dlaczego władze chcą go wydalić z USA.
W obronie imigranta i proteście przeciwko działaniom ICE w środę zorganizowano pod bazą wojskową manifestację, w czasie której zgromadzeni wzywali do wstrzymania deportacji, która może nastąpić już w przyszłym tygodniu.