- Bardzo żałuję. Nie ma dnia, żebym nie myślał o tym strasznym wydarzeniu - powiedział oskarżony. Ale na przepraszanie było już dawno za późno, a przede wszystkim żadne przeprosiny nie byłyby w stanie przekonać sądu. Prokuratorzy twierdzili, że James Matthew Bradley Jr. w lipcu zeszłego roku dostał zlecenie przemytu nielegalnych imigrantów z Meksyku do USA. Jak wynika z dokumentów sądowych, w przyczepie ciężarówki znajdowali się, poza Meksykanami, także obywatele Gwatemali. Byli transportowani w koszmarnych warunkach: w prawie 40-stopniowym upale, bez klimatyzacji, dopływu powietrza. Kierowca, który przestraszył się w momencie, gdy imigranci zaczęli walić o ściany, porzucił ciężarówkę za Walmartem w San Antonio, w stanie Teksas, 240 km od granicy z Meksykiem. Pomoc wezwali pracownicy supermarketu. Przybyła na miejsce policja znalazła w ciężarówce 39 imigrantów. Ośmiu już nie żyło z wycieńczenia, dwóch kolejnych zmarło w szpitalu. Podczas procesu, ci którzy przeżyli, mówili, że był czas, kiedy w ciężarówce znajdowało się 200 osób. Władzom udało się szybko zatrzymać kierowcę.
Kierowca ciężarówki przewożącej w ubiegłym roku nielegalnych imigrantów do USA, z których 10 zmarło z powodu upału, został w piątek skazany na karę dożywotniego więzienia bez możliwości ubiegania się o wcześniejsze zwolnienie.
61-letni James Matthew Bradley Jr. został w październiku ubiegłego roku uznany winnym nielegalnego transportowania imigrantów dla korzyści finansowej. Teraz usłyszał, że spędzi za to resztę życia w wiezieniu.