Rosjanie od dłuższego czasu deportują obywateli Ukrainy na swoje tereny. Wielu z nich ma trafić do najbardziej depresyjnych części Rosji: na Syberię czy Kaukaz. Wśród przesiedlanych osób są też dzieci. One - a wśród nich sieroty, dzieci pozbawione opieki rodzicielskiej, a także te, których rodzice zginęli w wyniku militarnej agresji Rosji - zgodnie z tym, co podaje ukraiński MSZ, są w ogromnym niebezpieczeństwie. "Grozi im nielegalna adopcja przez obywateli rosyjskich" - głosi komunikat resortu. "Ministerstwo oświaty Rosji zamierza zawrzeć porozumienia z okupacyjnymi władzami tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Na mocy tych tzw. umów można byłoby przekazywać do rosyjskich rodzin dzieci nielegalnie wywiezione z Ukrainy" - wyjaśnia ministerstwo. Takie działania Kremla zdaniem resortu jest uprowadzaniem dzieci, "co stanowi rażące naruszenie prawa międzynarodowego, w tym Konwencji o Prawach Dziecka, którą podpisały zarówno Ukraina, jak i Rosja.
CZYTAJ TAKŻE: Zgwałcili ją, zabili, ciało rzucili na śmietnik. 16-latki z Buczy szukała cała rodzina
MSZ będzie interweniował w tej sprawie m.in. w Biurze Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, u Specjalnego Przedstawiciela Sekretarza Generalnego ONZ ds. Dzieci i Konfliktów Zbrojnych, a także u Specjalnego Przedstawiciela Sekretarza Generalnego ONZ ds. Przemocy wobec Dzieci. Tymczasem rosyjska senator, Lilia Gumerowa w czasie jednego z posiedzeń wyraziła zdziwienie, że ukraińskie dzieci "z wyzwolonych terytoriów" nie potrafią płynnie mówić po rosyjsku. W związku z tym chce zaplanować dla nich letnią naukę rosyjskiego.
CZYTAJ TAKŻE: Cztery lodówki zwłok rosyjskich żołnierzy. "Kochałyście ich, wychowałyście, teraz ich weźcie!"