"To koniec pewnej epoki" - tak źródło zbliżone do brytyjskiej rodziny królewskiej opisuje dla "Mail on Sunday" to, co wydarzyło się w szacownych komnatach po śmierci księcia Filipa. Mąż królowej Elżbiety II zawsze skromnie pozostawał w cieniu małżonki, jednak jak się okazuje, mógł być postacią, która spajała trzęsącą się w posadach brytyjską monarchię. Dlaczego? Bo po jego śmierci doszło do tego, co źródło zbliżone do rodziny królewskiej nazywa "exodusem". Jeden po drugim odchodzą kluczowi współpracownicy, a pałacowe korytarze zaczynają świecić pustkami. Królowa czuje się opuszczona! Niedawno odszedł - zresztą w atmosferze finansowego skandalu - główny doradca księcia Karola, a teraz prawdziwe trzęsienie ziemi nastąpiło w posiadłościach królowej w Sandringham.
NIE PRZEGAP: Brytyjska rodzina królewska POZWIE Netflixa?! Prawnicy już pracują
NIE PRZEGAP: Szok! Oderwał się kawałek Księżyca! Utworzył asteroidę. Katastrofa?
To właśnie tam brytyjska rodzina królewska tradycyjnie spędza każde Boże Narodzenie, to tam królowa Elżbieta II trzyma swoje ukochane konie. Lecz teraz zamiast rozbrzmiewać przygotowaniami do Świąt, pałac świeci pustkami. Po trzydziestu dwóch latach służby odszedł na emeryturę główny zarządca włości w Sandringham, a tuż po nim wymówienia złożyło trzech kluczowych współpracowników. A przecież Święta za pasem! Podobno brytyjska rodzina królewska dwoi się i troi, by zapełnić te wakaty!