Ojciec trzyma w ramionach dwoje małych dzieci, które wyglądają, jakby spały, ale tak naprawdę nie żyją – to zdjęcie ofiar ataku chemicznego na Chan Szajchun obiegło świat i stało się symbolem tragedii, jaka rozegrała się tam we wtorek. Miasto zostało zagazowane Sarinem. W ciągu chwil zginęła niemal setka ludzi. Mężczyzna za zdjęcia, Abdul Hamid Youssef, stracił dwudziestu członków rodziny, w tym małe bliźnięta, sam trafił do szpitala.
ZOBACZ TEŻ: Atak chemiczny w Syrii
Tuż przed atakiem pokazywał ich zdjęcia w internecie. Ahmed i Aiya byli roześmiani i bawili się. Rodzina nie spodziewała się, że to właśnie w ich mieście dojdzie do takiej tragedii. Kto za nią odpowiada? USA i Wielka Brytania wskazują na reżim Baszara Al-Assada (52 l.), prezydent Syrii zaprzecza. Rosjanie twierdzą, że sarin ulotnił się z należącego do rebeliantów składu amunicji, zbombardowanego przez syryjską armię. USA wezwało Rosję do przemyślenia poparcia, jakiego udzieliła Assadowi.