Dramat uchodźcy: "Uciekłem z Kosowa, zabili mi syna"
- To mój syn, miał 21 lat - powtarzał mężczyzna, który w sobotę przyszedł na miejsce strzelaniny z portretem w dłoni. Przyniósł też kwiaty. Naim Zabergja był w szoku, kiedy rozmawiał z dziennikarzami. Wciąż nie mógł uwierzyć, że jego ukochany Dijamant Zabergja (+21 l.), czyli chłopak z portretu, naprawdę zginął z rąk szaleńca, że już nigdy go nie zobaczy.
Rodzina Zabergja pochodzi z Kosowa, gdzie w latach 90. toczyła się wojna. Wyemigrowali do Niemiec w poszukiwaniu spokoju i pracy. Kto mógł się spodziewać, że właśnie tutaj spotka ich taka tragedia? Niestety, Dijamant przypadkiem znalazł się w samym środku strzelaniny i zginął od kuli zamachowca.
Zobacz: Zamachowiec z Monachium PLANOWAŁ atak o roku! NOWE FAKTY