Sprawę szeroko komentują niemieckie media, podkreślając bezwzględność sądu w tego typu przypadkach.
Do tragicznego wypadku doszło w lutym 2022 roku w Barsinghausen w Dolnej Saksonii. Polka, jadąc z prędkością 180 km/h w miejscu, gdzie obowiązywało ograniczenie do 70 km/h, próbowała wyprzedzić inny pojazd. Kierowca tego auta nie ustąpił, a na zakręcie Polka straciła panowanie nad swoim samochodem i uderzyła w auto, którym podróżowała rodzina z dwójką dzieci.
Śmiertelny wyścig w Niemczech. Dzieci zginęły na miejscu
Rodzice chłopców przeżyli wypadek, jeden z chłopców zginął na miejscu, a drugi zmarł w szpitalu. Sprawa trafiła do sądu, gdzie przeprowadzono dwa procesy. Początkowo zarówno Polce, jak i kierowcy, z którym się ścigała, Marco S., postawiono zarzut morderstwa. Ostatecznie zostali skazani za udział w nielegalnym wyścigu.
W pierwszym procesie Polka usłyszała wyrok sześciu lat pozbawienia wolności, a Marco S. – czterech. Jednak Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, po rozpatrzeniu apelacji, uchylił tę decyzję, dopatrując się błędów prawnych. W związku z tym proces został powtórzony w lipcu ubiegłego roku. Sąd w Hanowerze skazał Polkę na dożywocie, a Marco S. na cztery lata więzienia.
Dożywocie za spowodowanie wypadku. Sąd nie miał wątpliwości
Obie strony złożyły apelację, ale Trybunał podtrzymał wcześniejszy wyrok. Jak czytamy w uzasadnieniu: "W apelacji złożonej przez skazanych nie stwierdzono ani błędów proceduralnych, ani innych naruszeń prawa". Oznacza to, że wyrok jest prawomocny.
Niemiecki wymiar sprawiedliwości uznał, że skazani byli świadomi ryzyka utraty życia przez osoby znajdujące się w nadjeżdżających pojazdach i świadomie je akceptowali. Sąd podkreślił, że przesłanki morderstwa – w tym działanie z premedytacją, użycie niebezpiecznych środków oraz kierowanie się niskimi pobudkami – zostały w pełni spełnione.
