Julie Bremnes była na wyspie Utoya na zlocie młodzieżówki norweskiej Partii Pracy – znajdowała się zatem w samym centrum dramatu. Ze swoją matką – Marianne - w feralny piątek skontaktowała się po raz pierwszy około godziny 17.00. Powiedziała, że na wyspie jest "strzelający szaleniec" i poprosiła by szybko wezwać policję.
Spanikowana kobieta natychmiast wezwała pomoc, ale wymogła też na córce, by ta cały czas zdawała relację z tego co się dzieje. Julie posłuchała i systematycznie wysyłała do mamy krótkie wiadomości sms.
Z korespondencji można odtworzyć - minuta po minucie - co działo się na wyspie, jak zabijał Breivik i jak długo wszyscy musieli czekać na interwencję policji (zapis opublikowany w norweskiej gazecie VG):
WIDEO
Tekst
Wiadomości wysłane od godziny 17.42:
Julie Bremnes (JB): Mamusiu, powiedz policji, żeby się pospieszyła. Ludzie tu umierają!
Marianne Bremnes (MB): Pracuję nad tym, Julie. Już są w drodze. Dasz radę zadzwonić?
JB: Nie.
JB: Powiedz policji, że jest tu szaleniec, który biega i strzela do ludzi.
JB: Muszą się pospieszyć!
MB: Policja już wie, dostali wiele zgłoszeń. Wszystko idzie dobrze. Dzwonią do nas. Dawaj znak co pięć minut, dobrze?
JB: ok.
JB: Boimy się o swoje życie.
MB: Rozumiem to bardzo dobrze, kochanie. Nie wychodź nigdzie! Policja już jedzie, o ile już tam nie jest. Widzisz rannych albo zabitych?
JB: Ukrywamy się wśród skał na brzegu.
JB: Kocham cię, nawet jeśli czasem źle się zachowuję.
JB: I nie panikuję, chociaż jestem cholernie przerażona.
MB: Wiem, kochanie. Kochamy cię bardzo. Czy nadal słychać strzały?
JB: Nie.
Wiadomości wysłane po godzinie 18.15
JB: Policja już jest
MB: Ten, kto strzela, ma na sobie mundur policjanta. Uważaj! Co się teraz dzieje?
Wiadomości wysłane po 18.30:
JB: Nie wiemy.
MB: Możesz rozmawiać?
JB: On nadal strzela!
MB: Mówią o tym wszędzie w wiadomościach, cała uwaga skupiona na Utoyi. Uważaj! Jak będziesz mogła, uciekaj na ląd
JB: Wciąż żyję.
MB: I dzięki niech będą za to.
JB: Czekamy, aż zabierze nas policja. Słyszeliśmy strzały, więc nie mamy odwagi wstać.
MB: Bardzo dobrze. W TV mówią, że trwa ewakuacja.
JB: Mamy nadzieję, że nas też zabiorą. Złapią go zaraz czy nie?
MB: Na miejscu są antyterroryści i robią wszystko, by go złapać.
JB: Ok.
JB: Wiesz, czy udało się im go złapać?
MB: Będę ci dawać znać na bieżąco, skarbie. Śledzimy wszystko w TV.
MB: Jesteś tam?
JB: Tak. Helikoptery latają nad nami (...) Szukają ludzi w wodzie, nas jeszcze nie zabrali!
Wiadomości wysłane po 19.01 – 2,5 godziny po pierwszych strzałach:
JB: Co mówią w wiadomościach?
MB: Policja przypływa też łódkami na wyspę. Poza tym nic nowego. Nie wiadomo, co się stało z zamachowcem. Zaczekaj, aż ktoś przyjdzie po ciebie.
MB: Teraz go mają!