Pandemia koronawirusa sieje spustoszenie we Włoszech. Walkę z chorobą przegrało już ponad 4 tysiące osób, a zakażonych jest ponad 54 tysiące. System ochrony zdrowia w Lombardii, czyli regionie gdzie występuje najwięcej przypadków, staje się niewydolny i może się wkrótce załamać. Gubernator Attilio Fontana zwrócił się do rządu z prośbą o drastyczne zaostrzenie środków bezpieczeństwa. O wsparcie apelują również lekarze, którzy zgodnie przyznają, że w regionie przez koronawirusa może wkrótce zabraknąć miejsc na oddziałach intensywnej terapii. W rozmowie z dziennikarzami Sky News lekarze przyznali, że są przemęczeni i pracują ponad siły.
- Nie potrafię powiedzieć jak się teraz czuję. To jest wojna, to jest katastrofa. Jest bardzo niebezpieczne. Mamy tu katastrofę, tsunami. Pracujemy 12 godzin dziennie. Idziemy na kilka godzin do domu i wracamy do pracy, bo jesteśmy tu dla pacjentów - powiedziała dziennikarzom Sky News dr Leonor Tamayo
Dr Emauela Catenacci, wykształcenia neurochirurg, poprosiła dziennikarzy o przekazanie ważnego apelu do świata. - Zatrzymajcie się - izolujcie ludzi, zaprzestańcie wszelkich kontaktów, bo inaczej sytuacja będzie jak tsunami, które przybiera na sile i w końcu eksploduje. Nie myślcie, że to się dzieje tylko tutaj i nie wydarzy się nigdzie indziej. Tak samo będzie u was, jeśli nie zrobicie nic, by zatrzymać epidemię - przyznała Catenacci.
W Lombardii wciąż pracują fabryki
Lokalne władze zwróciły się do rządy, by ten kazał natychmiast zamknąć działające fabryki. Prosiły także o wsparcie wojska, które miałoby pomóc policji w egzekwowaniu zakazu opuszczania mieszkań czy naruszania kwarantanny.