Czy drugi koniec świata już się zaczął, tylko nikt go nie zauważył, bo program zbawienia Bóg realizuje w sensie duchowym? Kiedy w maju 2011 wieszczona przez proroka z USA apokalipsa nie nastąpiła, Harold Camping tłumaczył się, że na zagładę trzeba patrzeć duszą.
- Koniec świata już się zaczął, ale Bóg zlitował się i trzęsienia ziemi nastąpią dopiero w październiku- mówił wtedy Camping.
Kaznodzieja wyznaczył datę drugiego końca świata w 2011 roku na 21 października na godz. 18. W tym miejscu rodzi się pytanie: o 18 w której strefie czasowej? Zdaniem samozwańczego proroka w każdej.
Godzina końca świata wybiła już m.in. w Nowej Zelandii, na Fidżi (o godz. 7 czasu polskiego), w Nowej Kaledonii i na Wyspach Salomona (godz. 8 czasu polskiego), w Australii i Papui-Nowej Gwinei (godz. 9 czasu polskiego), Japonii, Korei Południowej i Północnej i Indonezji (godz. 10 czasu polskiego).
KOŃCA ŚWIATA nie było w Japonii, Australii, Nowej Zelandii, obu Koreach
Czy i tym razem Harold Camping się pomylił? Kaznodzieja mówił przecież, że cały świat, z wyjątkiem wybranych, znajduje się pod Sądem Bożym i zostanie przez niego zgładzony fizycznie 21 października 2011 roku. Już w maju Bóg miał żywcem wziąć do nieba 200 mln ludzi i miało rozpocząć się dzieło zniszczenia.
Gdy 21 maja nic się nie wydarzyło Camping orzekł, że tego dnia po prostu nastąpił "duchowy sąd". Bóg swój program zbawienia ma zakończyć 21 października i wówczas zgładzi wszystkich grzeszników i zniszczy Ziemię. Tymczasem nic nie wskazuje, by Nowej Zelandii groził kataklizm. Mapę trzęsień ziemi w ciągu ostatniej godziny można obserwować na stronie EMSC-CSEM
Jaka będze wyglądała zagłada Ziemi? Prorok nie był do końca pewien. Zapewnił jednak, że nastąpi o godz. 18. Swoje przewidywania opierał na specjalnych obliczeniach. Porównał w niej 45 katastrof i plag, które co roku nawiedzają Ziemię. Swoje kalkulacje opiera na informacjach zawartych w Biblii oraz na cyklach w kalendarzach hebrajskim, księżycowym i gregoriańskim.