Z sondażu przeprowadzonego przez Princeton Survey Research wynika, że 42 procent respondentów twierdzi, że amerykański przywódca ma prawo brać sprawy w swoje ręce. Uważają, że - skoro Kongres nie wywiązał się z tego zadania - to prezydent może je sam dokończyć i pozwolić nieudokumentowanym imigrantom na pozostanie i legalną pracę w Stanach oraz dać im ochronę przed deportacją.
Tymczasem 46 procent zapytanych – czyli niewiele, ale jednak więcej – nie popiera działania prezydenta Obamy. Uważają, że powinien poczekać na działania polityków na Kapitolu, a nie sam podejmował działania za pomocą swoich rozporządzeń (executive action).
Uważają, że sprawa imigracji, całego systemu sponsorowań, puli wizowej i problemu nieszczelnej granicy jest zbyt poważna, by traktować ją wyrywkowo.
Krytycy działań Obamy uważają, że to, co chce zrobić prezydent wcale nie rozwiąże problemu kulejącego od bardzo dawna systemu imigracyjnego, a samowolka Obamy zaszkodzi Amerykanom. Jak pisze Michael Goodwin w „New York Post”, szczególnie mocno uderzy to w ciężko pracującą klasę średnią, a nawet doprowadzi do całkowitego jej wyeliminowania.
– Pan prezydent lubi w swoich przemówieniach mówić o „działaniu”, „wykonaniu roboty”, „pomaganiu ludziom”, ale tak naprawdę daje im figę. Jego plany są gorsze od złych. Co więcej są destrukcyjne właśnie dla tych ludzi, którym chce niby pomóc. (…) Ten imigracyjny pomysł, czyli ochrona przed deportacją i praca dla milionów, nie tylko zagrożą ciężko pracującym na farmach czy w fabrykach Amerykanom. Stanie się też zachętą dla kolejnych milionów, by przejść przez granicę. Skoro pan prezydent daje ochronę i pozwala legalnie pracować... - pisze Goodwin.
Duża część Amerykanów przeciw imigracyjnym dekretom Obamy. Kto i dlaczego nie chce tej amnestii
Podczas gdy „amnestyjny zegar” bije coraz szybciej, okazuje się, że sprawa imigrantów podzieliła Amerykę. I to, jak wynika z najnowszego badania opinii społecznej, niemal na połowę. Niemal tyle samo osób popiera działania Baracka Obamy (53 l.), jak i nie zgadza się z tym, by przeprowadzał swoją prezydencką amnestię. Tych drugich jest jednak trochę więcej…