Wcześniej nic nie wskazywało na to, że w budynku coś złego się dzieje, żaden z sąsiadów nie czuł ulatniającego się gazu ani zapachu spalenizny. - Nie pachniało dymem, tylko nagle zauważyłem ogromną łunę na dachu domu - relacjonował świadek zdarzenia James Rhodes. Strażacy, którzy przyjechali ujarzmić szalejące płomienie, na początku akcji ratowniczej nie mogli zlokalizować dziecka. Później okazało się, że maluszek dostał się na poddasze, najpewniej uciekł tam ze strachu przed ogniem i właśnie tam dosięgnął go morderczy żywioł. W akcję poszukiwania malca włączyli się wszyscy dorośli, niestety nikomu w porę nie udało się wydostać dziecka z płomieni. Rodzina chłopczyka nie może pogodzić się z tragedią. Matka dziecka i trzej innj domownicy zostali ranni. Czterem pozostałym osobom, które mieszkały na pierwszym piętrze, udało się wydostać z płonącego domu (z lekkimi obrażeniami ciała i poparzeniami drugiego stopnia trafiły do pobliskiego szpitala). Oficerowie straży pożarnej wciąż prowadzą dochodzenie, które ma ustalić przyczynę wybuchu śmiertelnego w skutkach pożaru. Nic jednak nie przywróci życia bezbronnego, niewinnego dziecka...
Dwulatek spłonął żywcem
2013-10-23
4:00
Bezbronne małe dziecko spłonęło we własnym domu. Pierwsze płomienie ognia - jak informują oficerowie straży pożarnej - pojawiły się na drugim piętrze domu przy Sears Avenue in Elmsford.