"To nie jest kostnica, to wysypisko. Ogromne pole, czy coś takiego… Poligon, nie poligon. Ogrodzone, nikogo nie wpuszczają. Tysiącami ich przywożą. Stos na wysokość człowieka" – opowiada żonie mężczyzna. W rozmowie jest mowa o "ładunku 200" - w taki sposób Rosjanie określają ciała zabitych żołnierzy. Według okupanta wysypisko ma się znajdować bardzo blisko Doniecka, a ochroniarze zabezpieczający ten teren podobno zarabiają krocie na tym, że pomagają bliskim ofiar szukać ich szczątków. Żołnierz mówi, że dowiedział się o tym, bo jedna z jego znajomych znalazła tam zwłoki swojego brata. "Tak więc rodzice, żony i krewni okupantów powinni się zastanowić – czy są gotowi, by ciała ich bliskich zostały rozszarpane przez psy albo gniły na poligonie pod gołym niebem? A może powinni zrobić wszystko, co się da, by w ogóle nie szli na tę wojnę?" - komentują we wpisie na Facebooku przedstawiciele Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy informuje, że tylko jednej doby, 9 maja, zostało zabitych 150 rosyjskich żołnierzy. Od początku wojny natomiast, wg szacunków sztabu, zginęło już prawie 26 tysięcy okupantów.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski ekspert MIAŻDŻY możliwości armii Putina. Skandal w programie na żywo!