Obecni na sali sądu w Bostonie bliscy ofiar zamachu oraz ci, którzy zostali w nim ranni, przyjęli decyzję ławników z satysfakcją, bo ciągle trudno tutaj mówić o radości...
– To nie jest wesoła okazja. Niemniej to, że jest on winny wszystkich postawionych mu zarzutów i nie oczyszczono go z żadnego z nich, będzie dla nas pomocne w bolesnym procesie powracania do normalnego życia – powiedziała reporterom ranna w zamachu Karen Brassard. Dodała też, że ma nadzieję, iż Tsarnaev otrzyma sprawiedliwy wyrok, którym dla wielu obecnych na sali jest śmierć.
Sam oskarżony przyjął werdykt z obojętnością, na jego twarzy nie widać było żadnych emocji. Poniekąd potwierdza to tezę prokuratury, która argumentowała, że Tsarnaev wraz z bratem chcieli ukarać Amerykę za wojny w krajach muzułmańskich. Cena – w tym przypadku życie ludzi – nie grała roli. Obrał za cel niewinnych, ponieważ chciał sterroryzować USA w dniu, kiedy oczy świata zwrócone były na Boston i odbywający się w nim maraton. Współpracował z bratem z myślą o przeprowadzeniu „skoordynowanego ataku w celu zmaksymalizowania terroru”.
W 2013 roku na mecie Maratonu Bostońskiego zginęły trzy osoby, a ponad 260 zostało rannych. Brat oskarżonego, Tamerlan Tsarnaev zginął po zamachu w starciu z policją.
Był to najtragiczniejszy w skutkach zamach terrorystyczny w USA od 11 września 2001 roku. Obrona pochodzącego z Czeczenii Dzhokhara Tsarnaeva argumentowała, że nie działał on z pobudek ideologicznych, lecz był zmanipulowany przez starszego brata,to jednak nie przekonało ławników. Teraz ta sama ława przysięgłych zdecyduje, po drugiej rundzie zeznań świadków, czy zastosować najwyższy wymiar kary, czy też karę dożywotniego więzienia bez możliwości przedterminowego zwolnienia.