Jak donosi „The Independent”, 15-miesięczny Johan Montecinos został odebrany ojcu na granicy podczas próby nielegalnego wkroczenia do Stanów Zjednoczonych. Mimo błagań ojca Rolanda Antonia Bueso Castillo agenci imigracyjni odebrali mu synka. Mężczyzna został skierowany do ośrodka deportacyjnego i po krótkim czasie odesłano go do Hondurasu, skąd pochodzi i gdzie została jego żona Adalicia Montecinos.
Tymczasem maluszek utknął w ośrodku w Teksasie. Przez potężne opóźnienia w administracji w procedurach związanych z łączeniem rodzin spędził tam sam pięć miesięcy. Rodzice mogli go widzieć tylko od czasu do czasu za pośrednictwem wideokonferencji. – To nic nie dało. On był tam sam, bez niokogo, kto by go przytulił. Ja nie widziałam, jak stawia pierwszy kroczek, nie miałam okazji ucałować go na pierwsze urodzinki – mówi matka maluszka. Rodzina została w końcu połączona w Hondurasie, ale było to słodko-gorzkie powitanie, bowiem maluszek nie rozpoznał rodziców. – Ta rozłąka wywarła na jego psychice trwałe ślady. Jak można rozbijać tak okrutnie rodziny i krzywdzić dzieci – dodaje kobieta. Przypadek małego Johana na nowo ożywił dyskusję na temat okrutnych działań administracji Donalda Trumpa (72 l.). Obecnie jeszcze ponad dwa tysiące dzieci czeka na połączenie z rodzicami. Na polecenie Dany Sabraw, sędziego federalnego z Southern District of California, administracja ma czas do 26 lipca, by dokonać formalności związanych z połączeniem z rodzicami dzieci od pięciu lat w górę.
Dzieci nie rozpoznają rodziców
Oto najlepszy dowód na to, jak okrutne są działania władz imigracyjnych… Symbolem tego stał się zaledwie 15-miesięczny maluszek odebrany ojcu na granicy. Chłopczyk nie rozpoznał swoich rodziców, kiedy w końcu został im oddany. Dzieci czekających na możliwość uściskania rodziców są ciągle tysiące, im dłużej przebywają w separacji, tym bardziej traumatyczne skutki to wywrze na ich psychikę.