Przed szkołą dzień i noc płoną setki zniczy, leżą stosy świeżych kwiatów, a na ulicach miasta słychać płacz. Mieszkańcy w dalszym ciągu nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Bezradnie pytają: Dlaczego?!
Władze szkoły, w której doszło do masakry, podjęły już decyzję, że 436 ocalonych uczniów nie będzie musiało chodzić do budynku przesiąkniętego krwią zastrzelonych kolegów. Na razie nie wiadomo, czy szkoła kiedykolwiek zostanie otwarta. Dzieci będą kontynuować naukę w innej, oddalonej o 11 kilometrów placówce w Monroe.
W niedzielę wieczorem z rodzinami małych ofiar szaleńca spotkał się prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama (51 l.). - Przyjechałem do Newtown, by przekazać miłość i modlitwy całego narodu - mówił wzruszony. Prezydent stwierdził też, że Stany Zjednoczone nie zrobiły wystarczająco dużo, żeby chronić swoje dzieci.