- Ciociu, wszędzie jest ogień, nie mogę oddychać, drzwi są zamknięte! - płakała w telefon 11-letnia Vika z Kemerowa. Przerażona kobieta nic nie mogła zrobić. - Powiedz mamie i tacie, że ich kocham – dodała Vika i połączenie zostało przerwane. Dziewczynka jest jedną z dziesiątek zaginionych po tym, jak w centrum handlowym „Zimowa Wiśnia” w Kemerowie na Syberii w niedzielę wybuchł pożar. Błyskawicznie objął dwa kina, gdzie malcy oglądali film, podczas gdy rodzice robili zakupy. Spłonęły liczne place zabaw i małe zoo.
ZOBACZ TEŻ: PILNE! Pożar w centrum handlowym. Wśród ofiar są dzieci i setki zwierząt! [WIDEO]
Tylko nieliczni dostali się do okien. Wśród nich był Siergiej Moskalenko (11 l.). Po upadku z kilkunastu metrów jest w śpiączce, ale żyje. Jego matka Olesia (+30 l.), ojciec Eugienij (+35 l.) i siostrzyczka Ksenia (+4 l.) spłonęli. Liczba ofiar rośnie z każdą chwilą. Oficjalnie mówi się o 64 zabitych, ale kilkadziesiąt osób, głównie dzieci ze spalonego kina, uznawanych jest za zaginione. Jak doszło do tej tragedii? Policja prowadzi intensywne śledztwo, zatrzymano już do wyjaśnień cztery osoby z kierownictwa centrum.
Dzieci żegnały się ze swoimi rodzinami, wysyłając wstrząsające SMS-y. "Płoniemy. Żegnajcie", "To już koniec", "Powiedzcie mamie, że ją kochałem" - przytaczają treści wiadomości rosyjskie portale.