Czwórka dzieci w wieku od 2 do 11 lat zginęła w pożarze domu. Znaleziono je wtulone w siebie nawzajem
Niewyobrażalna tragedia w mieście Reynosa w Meksyku! Czwórka rodzeństwa zginęła tam w pożarze, który wybuchł, gdy zostały same w domu. Dramat rozegrał się, kiedy matka dzieci Sarai Santiago García pojechała samochodem odebrać pizzę na obiad. Ojciec i mąż, kierowca ciężarówki Eliseo Torres Salce, był wtedy w pracy. Co dokładnie się stało? To ustala policja, ale wiele wskazuje na zwarcie instalacji elektrycznej. W domu pojawiły się dym i płomienie. Sąsiedzi rodziny zorientowali się, że w środku są wołające o pomoc dzieci, które z jakichś powodów, zapewne zamkniętych drzwi, nie mogły uciec.
Prokuratorzy wszczęli śledztwo w sprawie zaniedbania opieki nad dziećmi przez matkę
Ludzie próbowali dostać się do środka, w końcu udało im się to poprzez wybicie młotem dziury w ścianie. Niestety, w budynku zastali straszny widok. Cała czwórka dzieci już nie żyła. Zginęły w pożarze wtulone w siebie nawzajem. Victoria Sarai Torres Santiago (+2 l.), Josué Eliseo Torres Santiago (+4 l.), Yamilet Zamora Santiago (+8 l.) i Josira Ariadne Zamora Santiago (+11 l.) umarli w swoich ramionach, wiedząc, że grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo. Prokuratorzy wszczęli śledztwo w sprawie zaniedbania opieki nad dziećmi przez matkę.
„W niebie jest połowa naszego życia, te maluchy, które nie zasługiwały na to, aby tak szybko odejść"
Oto, co kobieta napisała w mediach społecznościowych: „Każdy może oceniać moje życie i mówić, co chce, ale moje dzieci były wszystkim, co miałam w tym cholernym życiu. Pracowałam, żyłam i cierpiałam, żeby niczego im nie brakowało i niestety już ich nie ma. To ból, którego nikomu nie życzę. A kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień”. „W niebie jest połowa naszego życia, te maluchy, które nie zasługiwały na to, aby tak szybko odejść i za którymi tęsknimy. Ale Bóg jest szczęśliwy, że ma je przy sobie. Tymczasem ja zajmę się ich mamą aż do dnia, w którym ponownie się spotkamy”.