„Cincinnati Enquirer” donosi, że rodzina Gabriela Taye, 8-latka, który w 2017 roku popełnił samobójstwo, złożyła pozew federalny wobec szkoły Carson School należącego do Cincinnati Public Schools (CPS), gdzie Gabriel chodził do trzeciej klasy. Według rodziny nauczyciele i inni pracownicy szkoły wiedzieli, że znęcanie się nad ich synem jest „powszechne”, ale zatuszowali to i nie zgłosili tego rodzinie. A to doprowadziło do tragedii.
WAŻNE Wstrząsająca kara dla dziecka. Wysmarował syna miodem i czekał aż przylecą pszczoły
Według treści pozwu 8-letni Gabriel wielokrotnie doznał przemocy fizycznej z rąk kolegów z klasy. Dwa dni przed targnięciem się na własne życie chłopczyk został wepchnięty na ścianę w łazience przez innego ucznia i stracił przytomność na siedem minut. Pedagodzy szkolni nie zadzwonili pod numer 911, pomimo faktu, że polityka CPS wymagała telefonu.
Wśród obrażeń chłopca była rana głowy odniesiona w Halloween, chociaż była dyrektor Ruthenia Jackson i były zastępca dyrektora Jeffrey McKenzie rzekomo powiedzieli matce Gabriela, że nie mogą ustalić, jak to się stało – i według „Enquirer” nie będą oglądać materiału wideo z placu zabaw. Do tego w pozwie uwzględnione przypadki zastraszania, a szczegóły wskazują, że doszło do ogromnych zaniedbań w placówce.
Z ustaleń śledztwa wynika, że Gabriel został zaatakowany i zraniony trzy razy, o czym McKenzie rzekomo nigdy nie powiedział matce dziecka. Nie dość, że nad chłopcem się znęcano, to sprawcy przemocy wobec niego byli karani. Dwóch uczniów zostało zawieszonych za atakowanie 8-latka, ale o tym rodzice Gabriela też się nie dowiedzieli.
WAŻNE Cudem ocalał z katastrofy. 5-letni Eitan został sierotą po katastrofie kolejki w Alpach
Do pozwu przeciwko CPS dołączono sytuację, w której pielęgniarka szkolna Margaret McLaughlin rzekomo powiedziała matce chłopca, że jej syn zemdlał, a później został hospitalizowany po tym, jak skarżył się na ból brzucha. Gabriel pozostał w domu 25 stycznia, ale wrócił następnego dnia do szkoły i zmarł w wyniku samobójstwa po szkole 26 stycznia po tym, jak dwóch uczniów zastraszało go w łazience i ukradło mu butelkę wody.
Rodzina pozwała szkołę, chociaż CPS nie przyznało się do winy, że przez zaniedbania pedagogów i nauczycieli i nie informowaniu rodziców o znęcaniu się nad 8-letnim Gabrielem w szkole było powodem odebrania sobie życia. Okręgowy Sąd Apelacyjny Stanów Zjednoczonych jednogłośnie odrzucił wniosek okręgowy o oddalenie pozwu, a sąd stwierdził, że rzekome działania pielęgniarki i administratorów szkoły Carson były „rażące i wyraźnie lekkomyślne”. Od tego czasu rodzice Gabriela założyli Fundację Gabriela Taye jako sposób promowania i podnoszenia świadomości „dla każdego dziecka lub nastolatka, który cierpi lub cierpi z powodu zastraszania”. Po czterech latach od tragedii w końcu sąd wydał wyrok, w którym CPS ma zapłacić rodzinie 3 miliony dolarów odszkodowania. „Ci rodzice ciężko walczyli przez cztery lata od śmierci Gabe'a” – powiedzieli w oświadczeniu prawnicy Carla Loon Leader i Michele Young. „Jesteśmy zachwyceni ich siłą i chwalimy ich za zaangażowanie w dążenie do tak kompleksowego rozwiązania”. Oprócz tego CPS ma wdrożyć specjalne programy przeciwdziałające przemocy w szkołach.