Kiedy i jak to się stało, że zaczęliście się interesować hip-hopem oraz jego tworzeniem?
Miniazz: – Myślę, że przygoda z muzyką zaczęła się już w łonie mojej mamy, ponieważ przez te dziewięć miesięcy codziennie towarzyszył mi rytm bicia jej serca i to wtedy pewnie coś zaiskrzyło w relacji Miniazz-muzyka, muzyka-Miniazz. Kolejnym zdecydowanie wyraźniejszym wspomnieniem jest to, kiedy siedziałem przed TV oglądając Teleexpress i padła informacja, że Tupac Amaru Shakur zmarł w wyniku odniesionych ran postrzałowych. Był 13 września 1996 roku. Tamtego dnia postanowiłem zagłębić się w twórczość tego artysty. Aczkolwiek pierwszą przegraną taśmą nie był 2Pac a Dr. Dre i jego ponadczasowy album „The Chronic”. Zaraz po tym przyszły pierwsze teksty, których sam się boję do dzisiaj czytać. Następnie wraz z sąsiadem z bloku, „WDR” Piona! nagraliśmy pierwszy kawałek pt. „Hip Hopu Era” i zaczęło się na dobre!
Ogoor: – Szczerze mówiąc wyraźnie pamiętam z dzieciństwa, że w bloku obok mieszkał mój kuzyn, który posiadał sporą kolekcję kaset z amerykańskim rapem. Był to 1996 rok, a ja codziennie spacerowałem do kuzyna, żeby posłuchać kolejnej kasety. W końcu pośród kaset ONYX czy Wu-Tang znalazłem coś polskiego, to był Liroy. Wtedy dopiero zrozumiałem, o czym jest ta muzyka. W wieku 12 lat pod wpływem pierwszych złych doświadczeń i problemów napisałem pierwszy tekst. Dzisiaj mam 23 lata i ani myślę przestać.
Jak ten rodzaj muzyki odbierany był w tamtym czasie w Polsce, a jak teraz?
M: – Ogólnie w Polsce był to temat tabu. Nikt nie wiedział, co to jest. Ani nasi wychowawcy, ani nauczyciele czy rodzice. Wiesz, kto wiedział? My dzieciaki z trzepaków, podwórek i boisk... My wiedzieliśmy, co jest grane. I popatrz, co teraz się dzieje w naszej ojczyźnie, hip-hop sprzedaje się jak świeże bułeczki i to bez wielkiej promocji w mediach. Hip-hop ma się dobrze, złapał drugie mocniejsze życie. Byłem i jestem dumny z naszej rodzimej sceny.
O: – Pamiętam, że kiedy słuchałem Liroya wszyscy łapali się za głowę. Żeby posłuchać utworu „Scyzoryk” musiałem się chować, żeby nikt nie słyszał. Hip-hop był traktowany jako głupota młodych ludzi. Kiedyś był rock później disco polo... Teraz jest hip-hop. Od zawsze tak jest, że starsze pokolenie nie akceptuje nowych nurtów. Aktualnie w Polsce hip-hop jest liderem, jeśli chodzi o sprzedaż płyt. Natomiast w mediach nie ma go w ogóle. Chyba w dalszym ciągu nie został zaakceptowany.
Jaki ma to wpływ na muzykę i kulturę hip-hopową? Co się w niej zmieniło?
M: – W moim odczuciu to kultura walki o swoje, krzyku wolności pokoleń. Myślę ze hip hop dojrzewa razem z nami słuchaczami i artystami. Na początku jesteśmy młodzi, nieopierzeni, chaotyczni następnie przechodzimy okres dojrzewania i stajemy się wykształconym tworem – świadomym, kompletnym, bogatym w doświadczenia, lecz zdolnym przyswajać kolejne porcje wiedzy i doświadczeń. Człowiek uczy się całe życie, tak jest i z tą muzyką. Rodzimy się i umieramy z nią. Więc wracając do pytania, co się zmieniło? Odpowiedz brzmi ponownie: my.
O: – Uważam, że brak hip-hopu w mediach działa na korzyść tej kultury. Ludzie, którzy naprawdę kochają tę muzykę zostali przy swoich przekonaniach, natomiast sezonowego rapu już nie odnotowują. Taka naturalna selekcja. Jaki ma to wpływ na ta kulturę? Myślę, że jest coraz silniejsza i już prawdziwa.
Przygotowujecie swoją pierwszą płytę. Tworzycie już od wielu lat i na pewno macie sporo materiału, co spowodowało, że akurat teraz zdecydowaliście się nagrać krążek?
M: – Zawsze powtarzałem, że jako AdoZprocent jesteśmy nieśmiertelni, bo nawet jakby się coś nam teraz stało, można odtworzyć nasze życia poprzez te wszystkie numery, które nagraliśmy, a uwierzcie mi jest ich trochę. Każdy utwór jest jak pojedyncza strona powieści, trzeba zebrać wszystko w jedną całość, żeby powstała spójna kompozycja. Doszliśmy do wniosku, że czas najwyższy napisać książkę naszego życia. AdoZprocent nadchodzimy!
O: – Nagraliśmy przez te lata setki utworów, które nigdy nie były zebrane w jeden album. Ja osobiście traktuję tamten etap jako trening i okres hip-hopowego dojrzewania i kształcenia artystycznego charakteru. Teraz jest czas żeby to podkreślić i pokazać słuchaczom.
Trzech członków ekipy znajduje się cały czas w Polsce, jak dajecie sobie radę z pracą na odległość?
M: – Tak naprawdę ekipa liczy o wiele więcej osób z przeróżnych regionów Polski i nie tylko. Co do aktywnych członków – Bill, Buddak i Krys100mir – jednoczymy się przez te wszystkie udogodnienia współczesnej techniki. Nie jest lekko, bo nie ma jak to jak wypić razem. Jest jak jest, dajemy z siebie wszystko, lecz czasami frustracja narasta.
O: – W tych czasach nie jest to duży problem. Z Billem, Buddakiem i Krystkiem mamy cały czas kontakt. Rozmawiamy praktycznie codziennie, wymieniamy spostrzeżenia, pomysły, teksty czy muzykę. Szkoda tylko, że nie możemy jeszcze zagrać koncertu w pełnym składzie przed nowojorską publicznością.
Jak długo jesteście w USA?
M: – Jestem tu dopiero pół roku i cały czas adaptuję się do tego innego świata.
O: – Bardzo ciężko mi to określić, bo przyjeżdżałem tu kilkakrotnie jako małe dziecko. Raz na dłużej, raz na krócej. Aktualnie jestem tu trzy lata.
Czy często poruszacie tematy emigracji. Czy sam pogląd na życie emigranta zmienił się odkąd tutaj jesteście?
M: – Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie przez pryzmat sześciu miesięcy, jakie tu spędziłem. Czas zweryfikuje to, więc słuchajcie uważnie.
O: – Jeśli chodzi o mnie, to sercem nigdy z Polski nie wyjechałem. Emigracja to dla mnie etap tęsknoty za domem. Jak najbardziej poruszam w muzyce ten wątek aczkolwiek nie jest on najważniejszy.
Co najczęściej chcecie przekazać słuchaczom w swoich tekstach?
M: – To jest tak, jak z „Gwiezdnymi Wojnami” – raz pokazuje jasną stronę, a drugim razem jestem strasznym skurczybykiem spod ciemnej gwiazdy.
O: – Zawsze chcę przekazać prawdziwe, realne życie. Pokazuję wyjścia z problemów. Przekazuję swoje błędy i odkrywam swoje słabości.
Biorąc pod uwagę wydane ostatnio polskie pozycje, czy są takie, które przypadły wam szczególnie do gustu?
M: – Ostatni rok był niesamowicie obfity w mistrzowskie produkcje, a wspieram takie postacie jak: Lilu, Miuosh, Cira , Hukos, Pezet, Pih, Ten Typ Mes, Gural, Diox.
O: – Przypadło mi do gustu wiele płyt wydanych w 2012 w Polsce, ale z trzema zżyłem się chyba najbardziej: Kali – „Gdy zgaśnie słońce”, Hukos – „Knajpa upadłych morderców”, Donatan – „Równonoc”.
Zmierzając ku końcowi. Powiedzcie coś o waszych planach an przyszłość?
M: – Co tu wiele mówić: AdoZprocent się zbliża, więc wkładaj 0.7 do lodówki i kombinuj popitkę! My jesteśmy gotowi a Ty? AdoZprocent!
O: – W 2013 roku na pewno spod szyldu AdoZprocent światło dzienne ujrzy pełny album, na którym znajdzie się wiele prawdziwych i życiowych utworów o klasycznie, hip-hopowym brzmieniu. Więcej szczegółów wkrótce.
Rozmawiał Michał Kulesza