Miejsce zdarzenia: East 175th Street i Prospect Avenue. Czas: środa po południu. Chłopczyk tak jak każdego dnia wraca domu, towarzyszy mu grupa kolegów. - Idziemy całą paczką w kierunku Crotona Park, tam gdzie mieszkamy - relacjonuje kuzyn chłopca Michael Harrison. - Dosłownie na chwilę wchodzimy do pobliskiego sklepu, a gdy go opuszczamy... słyszymy strzały!
Po kilku sekundach Harrison zobaczył swojego kuzyna leżącego na ziemi, krzyczącego z przerażenia: "Jestem ranny! Ktoś mnie postrzelił!". Kula utkwiła mu w nodze. - To było straszne, rozglądaliśmy się wokół, kto mógł oddać te strzały, a słyszeliśmy co najmniej dwa - opowiada wstrząśnięty Harrison. - Ludzie na ulicy biegali w popłochu, szukając schronienia!
Sytuacja była dramatyczna, bo w promieniu kilkudziesięciu metrów znajdowało się mnóstwo dzieci, które w tym samym czasie wracały ze szkoły. - Byłam wstrząśnięta. Moja córka drżała ze strachu - opowiada kobieta, która także była świadkiem zdarzenia. Przechodnie natychmiast wezwali służby ratunkowe. Ranny chłopiec został przewieziony do szpitala. Lekarze zapewniają, że jego stan jest stabilny i wyjdzie z opresji cało.
Tymczasem oficerowie NYPD poszukują osób odpowiedzialnych za strzelaninę. Uważają, że chłopczyk padł ofiarą porachunków gangów i pocisk był przeznaczony dla kogoś innego. Świadkowie opisują, że bandyci po oddaniu strzałów uciekli chevroletem impala... Łapać ich jak najszybciej!