W Afganistanie przez 24 godziny na dobę grupy mężczyzn kopały rowy i tunele dookoła wyschniętej studni, do której we wtorek wpadł mały chłopiec. Początkowo podawano, że chodzi o nastolatka, potem, że o 9-latka, ostatecznie okazało się, że Haider to 6-latek. Chłopiec z miejscowości Shokak w prowincji Zabul wpadł do wyschniętej studni i utknął w wąskim przesmyku dziesięć metrów pod ziemią. Pod nim było jeszcze 15 metrów głębiny. Akcja ratunkowa była gorączkowa i dramatyczna. Stan osłabionego chłopca pogarszał się. Ojciec Haidera klęczał nad studnią i utrzymywał kontakt z synem, dodając mu ducha i sił. Do końca wszyscy mieli nadzieję, że uda się ocalić dziecko. W mediach społecznościowych pojawiały się zdjęcia przytomnego, wystraszonego chłopca.
NIE PRZEGAP: Nadciąga bomba cyklonowa! Czerwony alarm. "Nie wyjeżdżajcie na drogi"
NIE PRZEGAP: Wojna na Ukrainie. USA ostrzegają przed atakiem chemicznym. [RELACJA NA ŻYWO]
Jednak niestety, finał akcji ratunkowej okazał się tragiczny. Chociaż udało się wydobyć Haidera na powierzchnię, dziecko było już martwe. Potwierdzili to przedstawiciele Talibów rządzących teraz Afganistanem. Do podobnego wypadku doszło niedawno w Maroku. 5-latek wpadł tam do 30-metrowej studni, jego także nie udało się uratować mimo paru dni akcji ratunkowej.