- Proszę powiedzieć, jak to się stało, że postanowiłeś douczać matematyki?
- Wszystko stało się według przysłowia "Potrzeba jest matką wynalazków". Pewnego sierpniowego popołudnia 2008 roku byłem tak sfrustrowany brakiem perspektywy na awans, a tym samym na podwyżkę, że w końcu zacząłem myśleć o założeniu własnej szkoły. Brak funduszy na lokal, ubezpieczenia, licencje itd. nie pozwalały mi na stworzenie czegoś tradycyjnego. Internet był jedyną i najlepszą opcją. I tak wpadłem na genialny pomysł i powstała strona www.FinallyUnderstand.com.
- Jakie jest zainteresowanie młodzieży stroną internetową, na której douczasz matematyki?
- Współczesna młodzież jest wyspecjalizowana w korzystaniu z internetu, interesuje ją wiele spraw, ale edukacja chyba najmniej. Młodzi potrafią znaleźć właściwie wszystko i prawie wszystko skopiować. Studenci wchodzą na stronę i szukają zadań dokładnie takich samych, jakie mają w pracach domowych lub na testach. Pragną tylko zaliczyć przedmiot bez większego wysiłku. Liczy się ocena, a nie wiedza, co jest ogromnym błędem, za który się płaci brakiem wymarzonej posady, a tym samym pozycji w społeczeństwie, środków materialnych, a nawet tragicznymi wypadkami, w momencie kiedy mamy do czynienia z lekarzem, który zamiast się uczyć, umiejętnie korzystał z komputera. Nie powiem - są też tacy, którzy rzetelnie chcą się uczyć, ale niestety jest to garstka w porównaniu z milionami, którym uczyć się nie chce. Tak więc zainteresowanie jest bardzo duże, ale zapał do nauki słomiany.
- Z jakimi problemami z dziedziny matematyki najczęściej borykają się studenci?
- Współcześni słabi studenci nie znają podstaw matematyki. Trzeba tu wspomnieć o rzeczach najprostszych w matematyce, takich jak algebra - bez niej nie da się zrozumieć innych działów matematyki, a tym samym fizyki, elektroniki, ekonomii i czegokolwiek powiązanego z matematyką (królową wszystkich nauk).
- Czy to, że wiele osób ma problemy z prostymi działaniami matematycznymi wynika ze złego sposobu nauczania?
- Problem z nauką u wielu ludzi zaczyna się już w wieku od 1,5 roku do 5 lat. To jest czas dziecka i rodziców na zabawę klockami, różnego rodzaju układankami, samochodami, lalkami, pluszakami, stworzonymi przez dziecko postaciami czy to z papieru, plasteliny, różnymi przedmiotami użytku codziennego itp. I im prostsze zabawki ma dziecko, tym lepiej. Szanowni państwo, jesteście rodzicami, dziadkami, pradziadkami, przypomnijcie sobie, ile wam jako dzieciom było trzeba, aby być szczęśliwym i dobrze się bawić. Jedna piłka, szmaciana lalka, kilka kredek, stary akordeon, rower po starszym kuzynie, "odpustowy piernik", niedzielna msza święta, na którą można było się odświętnie ubrać i iść kilka kilometrów w deszczu i pod górę? Nie przypominam sobie, bym bardzo narzekał. Teraz popatrzmy, jakie społeczeństwo się wychowało na tamtych zabawkach i narodowych tradycjach. Żadne z nas nie liczy na palcach ile to jest 7 plus 8. Natomiast dla wielu przedstawicieli współczesnego społeczeństwa to są przykłady nie do przejścia. Nawet na palcach nie da rady - wszystko załatwia telefon. Dzisiaj rodzice tak rozpieszczają swoje pociechy, kupując im albo udostępniając własne cyfrowe gadżety, że dziecko uzależnia się od nich jak od narkotyków. Podyktowane jest to w większości przepracowaniem rodziców i brakiem czasu dla pociech, a w wielu przypadkach - nie zawaham się stwierdzić - zwykłego lenistwa. Żeby nie być gołosłownym, przytoczę przykład. W minionym tygodniu poszliśmy z dziećmi do pediatry na okresowe badania. W poczekalni przed nami czekała młoda matka z około czteroletnią córeczką. W pewnym momencie dziewczynka źle się poczuła i zwymiotowała. Matki to nie ruszyło, bo była w trakcie pisania SMS-a. Skończyła pisać i dopiero dołączyła do reszty rodziców pomagających jej córce wykrztusić i się uspokoić. Takich przykładów można zaobserwować wiele, wystarczy wsiąść do pociągu, iść do parku, na plac zabaw. Skoro rodzice decydują się na dzieci, muszą poświęcić im swój czas, a nie pieniądze i coraz to wymyślniejsze prezenty. Pieniądze z prezentów powinny być inwestowane w zdrową żywność i edukację. Tak więc problemy na samym początku kreują rodzice, a potem narzekają na system nauczania, który nie jest idealny, ale na to wpływu już nie mamy.
- Na co rodzice powinni zwrócić uwagę, jak mogą pomóc dorastającemu dziecku, które przestanie się uczyć.
Powodów zaistnienia tego typu sytuacji może być kilka. Pierwszym i najważniejszym jest atmosfera w domu, o której już wspomniałem. Dziecko naśladuje rodziców. Jeżeli rodzice nie są zainteresowani edukacją dziecka, młody człowiek ma mniejsze szanse na przekonanie się do sensu uczniowskiego trudu. Rodzice powinni zwrócić uwagę na swoje postępowanie, zanim zaczną szukać psychologa dla swojego dziecka. Nie chodzi tu o bycie surowym, lecz cierpliwym, wyrozumiałym, zawsze pozytywnie nastawionym do zaistniałej sytuacji oraz szczerym do bólu, bo tylko miłość i prawda mogą uratować młodego człowieka. Kłamstwo i jego tolerancja zaprowadzi młodego człowieka na ulicę. Na postępy w nauce wpływa również dieta. Zadaję często pytanie moim studentom: co się stanie jak do nowego BMW będę lał najgorsze paliwo? Odpowiedź jest oczywista. Organizm ludzki będzie reagował podobnie na żywność, którą zapychają się młodzi ludzie. Stąd się biorą zmęczenie, otyłość, niechęć do pracy nad sobą.
Dziękuję za rozmowę