Nie ma czegoś takiego jak błona dziewicza, twierdzą naukowcy, a za nimi także niektórzy politycy. Konkretnie, chodzi o członków norweskiego ministerstwa zdrowia, którzy ogłosili co następuje. Po pierwsze, pojęcie „błona dziewicza” jest mylące, nieprecyzyjne i nieuprawnione. Po drugie, używanie tego mylącego i nieprecyzyjnego pojęcia, przyczyniamy się wszyscy, którzy błądzimy mając błony na oczach, do rozpowszechniania ludowych zabobonów.
Istnienie błony nie jest dowodem dziewictwa, ponieważ błona, jak to ona, bywa nader rozciągliwa i jest w stanie przetrwać niejedno natarcie, nie wchodząc w szczegóły.
W tym mieście uprawia się najwięcej seksu!
Norwegowie właśnie są na etapie usuwania pojęcia „hymenu”, czyli błony dziewiczej ze słowników. Błona dziewicza w Norwegii występowała pod nazwą „jomfruhinnen”. Teraz stara dobra błona została zastąpiona określeniami bliższymi prawdzie anatomicznej, to jest „wieniec waginalny” lub „fałda pochwowa”, co w norweskim wydaniu brzmi „skjedekrans”, co jest chyba jeszcze gorsze od „jomfruhinnen”.
Ani błona, ani dziewicza – stwierdzili pracownicy norweskiego Ministerstwa Zdrowia, odmawiając, nawet lekarzom wszelkiej elastyczności. W taki oto sposób błony dziewicze odeszły w przeszłość.