Nie dość, że dżihadyści chcą jej śmierci, to jeszcze duński rząd chce ją wsadzić do więzienia. Dlaczego? Bo Palani naruszyła duńskie prawo. W 2014 roku porzuciła studia politologiczne i wyjechała do Syrii walczyć z dżihadem. Działała w szeregach kurdyjskiej milicji. Joanna zamieszczała na kontach społecznościowych zdjęcia i filmy z frontu, szybko stała się znana społeczności kurdyjskiej. Dżihadyści też się o niej dowiedzieli i zaoferowali milion dolarów za jej głowę.
Palani wróciła do Danii po roku. Tam zainteresowały się nią duńskie władze, które starają się jak najbardziej ograniczać wyjazdy swoich obywateli w celu walki w wojnie na Bliskim Wschodzie. Nie miało znaczenia, że Joanna walczyła przeciwko dżihadystom. - To wstyd. Jesteśmy pierwszym krajem na świecie, który karze osobę, która walczyła po tej samej stronie co koalicja międzynarodowa. Karanie jej to hipokryzja. Dlaczego nie karzemy ludzi, którzy walczyli dla IS, a zamiast tego osobę, która walczyła po tej samej stronie, co Dania? - powiedział prawnik 23-latki, Erbil Kaya. W tym miejscu trzeba wspomnieć, że Kurdowie są wspierani przez wojska koalicji (w tym Duńczyków) pod wodzą USA.
We wrześniu 2015 roku Palani odebrano paszport. Joanna dostała również roczny zakaz wyjazdów. I właśnie wtedy złamała prawo... Mimo braku dokumentów i zakazu próbowała przedostać się do Kurdystanu. W 2016 roku dotarła do Kataru, gdzie ją zatrzymano i deportowano do Danii. Teraz będzie sądzona jeszcze ostrzej niż dżihadyści... Joanie grożą dwa lata więzienia.
Duńskie prawo
Duńskie przepisy związane z wyjazdami obywateli kraju na Bliski Wschód są tak restrykcyjne, ponieważ Dania to drugi po Belgii kraj w Europie z największą liczbą bojowników w organizacjach terrorystycznych. Według duńskiego wywiadu co najmniej 125 Duńczyków zaangażowało się w syryjski konflikt, głównie po stronie IS. Do Danii wróciło ok. 60 z nich.
Zobacz: JAKI prezent? Wiceminister wybiera podarunek dla synka