Obcy mężczyzna włamał się do mieszkania i zmienił zamki. Policja aresztowała właściciela lokalu, bo takie jest prawo
„Nie rozumiem, jestem ofiarą, a traktują mnie jak przestępcę” - mówi Ricardo Roman z Hiszpanii w rozmowie z telewizją Antena3. Mężczyzna znalazł się w samym środku prawnego absurdu, przez który może na zawsze stracić dach nad głową. Jakiś czas temu mieszkaniec Sewilli i jego chora na chorobę Parkinsona siostra odziedziczyli mieszkanie po ojcu. Korzystali z niego okazjonalnie parę razy w tygodniu, gdy byli w mieście. Umeblowali je, mieli tam swoje rodzinne pamiątki. Któregoś dnia pół roku temu nie mogli dostać się do środka. Myśleli, że to awaria zamków, ale ktoś je po prostu zmienił. Jak się okazało, pewien zupełnie obcy człowiek był na tyle bezczelny, by włamać się do cudzego mieszkania, zmienić zamki i... zarabiać na wynajmowaniu pokoi przez internet. Co zrobiła policja, kiedy zgłosił się do niej poszkodowany właściciel lokalu? Choć wydaje się oczywiste, że dziki lokator powinien zostać wyprowadzony z mieszkania w kajdankach, spotkało to... właściciela, który podjął próbę wejścia do własnego lokalu. Wszystko dlatego, że dziki lokator pokazał policjantom umowę wynajmu, którą rzekomo zawarł z poszkodowanym mężczyzną. Umowa ta była zresztą sfałszowana, rzecz jasna włamywacz nigdy nie zapłacił właścicielowi lokalu ani grosza. Prawo w Hiszpanii nie pozwala jednak na eksmisję dzikiego lokatora na bruk i chroni złodzieja, a nie właściciela.
"Tysiące rodzin ponoszą straty i cierpią na różne zaburzenia psychiczne, gdyż prawo broni przestępców"
Podobnie zresztą jest w Polsce. Kilka lat temu głośno było o podobnym przypadku w Poznaniu, gdzie policja wyprowadziła z mieszkania w kajdankach prawowitego właściciela, zaś dzika lokatorka wyrzucona przez niego za drzwi została w świetle prawa wprowadzona z powrotem do lokalu. Co teraz z Romanem i jego siostrą? Nagłaśniają sprawę w mediach i obawiają się, gdzie się podzieją. Chcieli wprowadzić się do mieszkania po ojcu, ale wygląda na to, że nic z tego, a na wynajem wkrótce przestanie ich stać. „Co mam zrobić - zamieszkać pod mostem czy też zająć jakieś mieszkanie?” - pyta w telewizyjnym wywiadzie poszkodowany właściciel po nocy spędzonej w areszcie. „Podyktowane lewicową ideologią prawo chroni 'okupas'. Tysiące rodzin ponoszą straty i cierpią na różne zaburzenia psychiczne, gdyż prawo broni przestępców. Są bezkarni, a zajmowanie mieszkań odbywa się bez konsekwencji, bez sankcji, z czego korzystają zorganizowane i dobrze poinformowane mafie” - powiedział w rozmowie z PAP Tony Miranda, przewodniczący krajowej organizacji osób poszkodowanych przez dzikich lokatorów (ONAO).