Boris Johnson od początku rządów na Downing Street bywa nazywany "brytyjskim Trumpem". Skłonność do ekscentrycznych zachowań, szalona fryzura przypominająca tę byłego prezydenta USA i gafy... Jedni uważają, że to niepoważne, inni wybaczają mu brytyjski ekscentryzm, który czasem rzeczywiście przywodzi na myśl "Latający cyrk Monty Pythona". Tych pierwszych jest więcej - sondaż sprzed dwóch tygodni wskazuje na to, że 50 proc. badanych nie jest zadowolonych z rządów Johnsona, a tylko 30 proc. go w pełni popiera. Czy najnowszy występ premiera zmieni te sondaże i w jaki sposób? Boris Johnson dał z siebie wszystko! Podczas przemówienia do liderów biznesu premier Boris Johnson początkowo zagubił się w notatkach. - Wybaczcie wybaczcie... - mamrotał, przerzucając kartki. Potem postawił na improwizację. - Byłem ostatnio w parku rozrywki Peppa Pig World, nie wiedziałem co tam właściwie będzie, ale ostatecznie byłem zachwycony. Peppa Pig World to ten rodzaj miejsca, jakie lubię. Kto był w Peppa Pig World? - rzucił pytanie do sali w stylu godnym premiera z filmu "To właśnie miłość".
Przeczytaj także: Ojciec oskarżony o zabójstwo córki wrobił w zbrodnię ŚWINKĘ PEPPĘ
Boris Johnson: "Świnka Peppa jest geniuszem!"
- O, jest dużo śmiechu - zauważył. - Bezpieczne ulice, dyscyplina w szkołach, nacisk na nowy transport zbiorowy. Świnka Peppa to czysty geniusz. Chociaż wygląda jak suszarka do włosów namalowana przez Picassa. Żaden urzędnik państwowy nie mógłby się z nią równać - zachwycał się Johnson.
Trzeba przyznać, że nawiązanie do Peppy nie było wcale zupełnie pozbawione sensu. Spotkanie z liderami biznesu dotyczyło ekologii, a uporządkowane miasteczko Peppy miało być zapewne wzorem dla Brytyjczyków. Boris Johnson zaczął potem udawać samochód, zachwalając elektryki, a na koniec porównał się do Mojżesza, zaś swój dziesięciopunktowy plan wprowadzenia zasad ekologii do przemysłu - do tablic z przykazaniami.