Czeczeńscy bracia - terroryści zostali namierzeni w nocy z czwartku na piątek. Prawie trzy doby po tym, jak - zdaniem śledczych - spowodowali wybuch w Bostonie, w którym zginęły 3 osoby, a 176 zostało rannych. Dżochar i Tamerlan wdali się w strzelaninę z policją. Potem próbowali uciec dwoma skradzionymi samochodami. W pewnym momencie otoczony Tamerlan wyskoczył z auta i zaczął biec w stronę funkcjonariuszy, strzelając z pistoletu. Szybko jednak skończyła mu się amunicja. Wtedy policjanci rzucili się na niego i obezwładnili.
Wszystko to widział młodszy brat Tamerlana, Dżochar, siedzący za kierownicą skradzionego mercedesa. Jak twierdzi Edward Deveau, 19-latek wcisnął gaz do dechy i zmasakrował brata. Funkcjonariusze odskoczyli w bok... To właśnie obrażenia, jakich 26-letni Czeczeniec doznał po uderzeniu samochodu, mają być bezpośrednią przyczyną jego śmierci.
Dżochar przejechał jeszcze kilka przecznic, porzucił mercedesa i uciekł. 19-latka znaleziono ukrywającego się w łodzi motorowej stojącej w ogrodzie jednego z domów w Watertown. Chłopak żyje, ale jest ranny. Część amerykańskich mediów twierdzi, że jest wciąż nieprzytomny. Inne donoszą, że obudził się i odpowiada na pytania... pisemnie. Mówienie uniemożliwia mu postrzał w szyję.