Jak już pisaliśmy, w miniony poniedziałek konsul Gacek nie tylko zjadła z seniorami największej polonijnej organizacji społeczno-kulturalnej obiad, ale również rozwoziła posiłki do domów schorowanych podopiecznych. - Odkąd pamiętam chodziliśmy do polskiego kościoła, byłam harcerką i uczennicą polskiej szkoły. Wiem, co to znaczy być emigrantem, jak ważną rolę odgrywają polonijne organizacje na emigracji – mówiła konsul Gacek podczas obiadu. - Dlatego obiecuję, że nie jest to moja ostania wizyta w Centrum Polsko-Słowiańskim. Będę Was dowiedziała się często, obiecuję – powiedziała.
Sam obiad też jej bardzo smakował: – Uwielbiam zupy, mogłabym się tylko nimi żywić, a ta podana dziś jest wyśmienita – zachwycała się pani konsul.
Urszula Gacek była rozchwytywana przez seniorów. Każdy chciał zamienić z nią choć słowo. – Z niecierpliwością będziemy czekać na kolejne doniesienia prasowe z wizyty w CP-S i umieścimy wycinek w naszej kronice – powiedział Tadeusz Zając.
Po zjedzeniu posiłku z seniorami, nie zważając na siarczysty mróz, Urszula Gacek razem z ekipą z Centrum Polsko-Słowiańskiego rozwoziła posiłki do podopiecznych CP-S na Greenpoincie. Polonijni seniorzy byli zachwyceni wizytą konsula generalnego w swoich domach. – Takich gości to moglibyśmy mieć każdego dnia. Wpadajcie do nas częściej – mówiła pani Greczel, której maż Jan otrzymuje obiady z CP-S.
Na koniec swojej wizyt w CP-S Urszula Gacek została oprowadzona po wszystkich pomieszczeniach jakimi dysponuje CP-S. Odwiedziła także dzieci z John Oravecz daycare , które w pomieszczeniach CP-S prowadzi Catholic Charities.