Elon Musk wieszczy świetlaną przyszłość pod rządami Trumpa. Najbogatszy człowiek świata szaleje ze szczęścia na platformie X
Elon Musk otwarcie i entuzjastycznie popierał kandydaturę Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Pojawiał się na jego wiecach, wychwalał go na swojej platformie X (dawniej twitter). Gdy pojawiły się wstępne wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, oszalał ze szczęścia! W swoim emocjonalnym stylu przypominającym Trumpa wrzuca kolejne krótkie wpisy. Najbogatszy człowiek świata nie ma wątpliwości, że Amerykę czeka świetlana przyszłość pod wodzą Republikanina. "Przyszłość będzie fantastyczna" - napisał, załączając zdjęcie startującej w kosmos rakiety. "Ludzie Ameryki dali Trumpowi jasny mandat do wprowadzania zmian dziś wieczorem", "Ameryka jest krajem budowniczych. Wkrótce będziecie mogli swobodnie budować", "Teraz wy jesteście mediami" - głoszą inne jego wpisy. Musk udostępnia też i lajkuje posty innych użytkowników X, m.in. takich, którzy oskarżają media (nie piszą dokładnie, które) o manipulowanie wyborcami i kłamstwa na temat wyborów i Trumpa.
Niektóre formy wsparcia Elona Muska dla Donalda Trumpa wywołały duże kontrowersje
Wcześniej Elon Musk nie raz wrzucał na platformę X, której jest zresztą od pewnego czasu właścicielem, wpisy na temat Donalda Trumpa. Jeden z nich zdobył szczególny rozgłos, ale potem został przez miliardera skasowany. Odpisując na czyjeś zadane na platformie X pytanie o to, czemu dochodzi do prób zabójstwa Donalda Trumpa, najbogatszy człowiek świata napisał coś, co zaszokowało wielu odbiorców. „Trump zagraża maszynie. Biden/Kamala są maszyną” - napisał miliarder, a wcześniej: "I nikt nawet nie próbuje zamordować Bidena/Kamali". Potem pospiesznie skasował te wpisy i zaczął się tłumaczyć: „To, że mówię coś grupie ludzi i oni się śmieją, nie oznacza, że będzie to aż tak zabawne jako post na X”. Musk wywołał też kontrowersje rozdawaniem pieniędzy za oddawanie głosów w niektórych stanach. Nikomu nie kazał głosować na konkretnego kandydata, ale miliarderem zajęła się prokuratura, zarzucają mu prowadzenie nielegalnej loterii - wśród opłaconych wyborców rozlosowywał po milion dolarów przez kilka dni.