Uzależniony od narkotyków i leków, po rozwodzie z ukochaną żoną, podstarzały, z nadwagą… Ostatnie dni Elvisa były pełne goryczy! Króla zabił atak serca, jakiego doznał wycieńczony nałogami – tak sądziliśmy do tej pory. Ale według ustaleń RadarOnline było inaczej! Jak ujawniają amerykańscy dziennikarze, menedżer Elvisa Joe Esposito (+78 l.) na łożu śmierci wyznał im, iż przy ciele Króla znalazł list pożegnalny i fiolki po lekach. Ukrył prawdę dla dobra rodziny Presleya.
ZOBACZ TEŻ: Elvis ŻYJE na MARSIE! Król odnaleziony przez łazik Curiosity
Słowa Esposito potwierdziło odkrycie… drugiego listu! „Jestem zmęczony życiem, mam dość, potrzebuję długiego odpoczynku. Gdyby nie modlitwa, już bym nie żył” - pisze artysta w liście do przyjaciela Billy Millera. Miller dopiero teraz zdecydował się ujawnić te szokujące notatki.