Fabryka poszła z dymem

2013-07-31 4:00

Chwile grozy przeżyli pracownicy nocnej zmiany fabryki gazu w Lake County na Florydzie. W nocy z niewiadomych powodów nagle nastąpiło wiele eksplozji. Płomienie ognia strzelały w niebo jak fajerwerki.

Jak podaje CBS News, ogień pojawił się w jednej z hal zakładów, której dach został zerwany po serii eksplozji w środku. - To brzmiało jak bombardowanie - powiedziała jedna z okolicznych mieszkanek Norma Haygood. - To był szok, mieszkam zaledwie 4 mile od zakładów. Strasznie się bałem. Z okna zrobiłem zdjęcia, jak cała nasza okolica jest spowita potwornie szczypiącym w oczy dymem - powiedział Marc Strand.

Zakłady, w których doszło do wypadku, zajmują się produkcją propanu i napełnianiem nim butli gazowych. Na nocnej zmianie pracowały 24 osoby. Osiem z nich trafiło do szpitali. - Początkowo nie mogliśmy zlokalizować 10 osób, które pracowały na nocnej zmianie - powiedział Gary Borders, szeryf Lake County. - Później jednak udało nam się odnaleźć zaginionych robotników. Wszyscy bezpiecznie schronili się na terenie zakładu, uciekając natychmiast po zauważeniu płomieni - dodał Gary Borders. Obszar, na którym doszło do eksplozji, otoczono strefą ewakuacyjną. Całe szczęście, że nikt z okolicznych mieszkańców nie został poszkodowany. Jednak wszyscy mieli bardzo niespokojną noc.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki