- Woda wdziera się przez okna! - krzyczał przez telefon Mingma Sherpa (+48 l.), który wraz z żoną Ang Lamą (+50 l.) i synkiem Lobsangiem (+2 l.) siedział we własnym mieszkaniu w nowojorskiej dzielnicy Queens. Mieszkanie było położone w suterenie. Gdy na miasto spadły 23 centymetry deszczu w ciągu godziny, ulice zamieniły się w rzeki. Woda zalewała metro, wdzierała się do mieszkań położonych na parterze. Ci, którzy mieszkali w suterenach, musieli uciekać, żeby przeżyć. Ale rodzina imigrantów z Nepalu nie była już w stanie wydostać się ze śmiertelnej pułapki. Wszystko wskazuje na to, że woda zablokowała okna i drzwi i właśnie dlatego cała rodzina utopiła się we własnym mieszkaniu. Wcześniej zdążyli jeszcze zadzwonić do sąsiadki. Ona krzyczała, żeby uciekali na górę, potem połączenie zostało zerwane. Gdy kobieta próbowała oddzwonić, już nikt nie odbierał. "Gdy tam weszliśmy, piwnica wyglądała jak basen z prowadzącymi do niego schodami" - mówi sąsiadka nowojorskiej prasie.
NIE PRZEGAP: Huragan zniszczył Nowy Jork! Kataklizm w USA. "Niagara z nieba"
NIE PRZEGAP: Uprawa marihuany obok domu KSIĘCIA! "Zapach nie do wytrzymania"
Ogromne powodzie, które zniszczyły Nowy Jork to efekt huraganu Ida, ale także błyskawicznie postępujących zmian klimatycznych. Silna ulewa po przejściu huraganu jest zwykłym zjawiskiem, jednak zmiany klimatu sprawiają, że tego typu katastrofy są o wiele bardziej nasilone. Ludzie nie są na to gotowi. W dodatku wybetonowane miasta nie są w stanie wchłonąć takich ilości wody. Systemy odprowadzające ją nie zostały stworzone z myślą o globalnym kataklizmie. Jak widać, nawet władze Nowego Jorku są wobec tego wszystkiego bezsilne. W samym tylko mieście zginęło co najmniej 12 osób, na całym wschodnim wybrzeżu USA naliczono już 60 ofiar huraganu Ida i związanych z nimi zjawisk.