Aresztowano byłego milicjanta drogówki, który wmówił dziesiątkom tysięcy ludzi, że jest Jezusem i założył groźną sektę na Syberii - ta niezwykła informacja obiegła kilka dni temu świat. Siergiej Anatoljewicz Torop (69 l.) miał znęcać się psychicznie i fizycznie nad wiernymi, zwłaszcza tymi, którzy byli nie dość przekonani o konieczności pozbycia się dóbr doczesnych na rzecz swego guru. Jak się teraz okazuje, Wissarion, bo takie imię przybrał podrabiany Mesjasz, poza pieniędzmi i władzą miał jeszcze jedną namiętność - był nią seks.
Opętany seksem guru nakazywał kobietom należącym do swojej sekty całkowite poddanie się woli mężczyzn. Tłumaczył, że tak jak mężczyźni są całkiem posłuszni Bogu, tak one mają być podporządkowane mężczyznom. Dlatego muszą dzielić się swoimi mężami z innymi kobietami. Ich mężowie też mogli przyprowadzać do domów nowe partnerki. Wissarion tłumaczył, że seks w trójkącie w każdej zagrodzie to po prostu wola boża. A że jego "Miasto Słońca" liczyło sobie 200 wyznawców, kombinacji było bardzo wiele. Teraz seksguru za pomiatanie wiernymi może trafić do więzienia na 12 lat.