Gdy 24 lutego 2022 roku Władimir Putin rozpoczął krwawą inwazję na Ukrainę, liczył, że zajmie Kijów w cztery dni. Teraz już wie, że nie tylko nie zdoła podbić Ukrainy, ale nawet nie da rady utrzymać sytuacji sprzed wojny. W dosadny sposób przekazali mu to niedawno jego ludzie. Autor telegramowego kanału Generał SWR, prawdopodobnie były generał Służb Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej, poinformował w środę (29 marca) wieczorem, że tego dnia Putin odbył wirtualne spotkanie z wysoko postawionymi oficerami i ekspertami Rady Bezpieczeństwa FR. Nie mieli dla niego dobrych wieści.
Wojna na Ukrainie. Putin straci wszystko?
"Według ich szacunków, jeśli obecne tendencje się utrzymają, Rosja straci kontrolę nie tylko nad »nowymi terytoriami« w obwodach donieckim, ługańskim, zaporoskim i chersońskim, ale także nad Krymem" - czytamy. Autor kanału zaznacza, że to wszystko może się wydarzyć do marca 2024 roku. "Jeśli tak się stanie w przededniu wyborów prezydenckich, zdaniem autorów raportu, Rosję czeka okres politycznych zawirowań z trudnym do przewidzenia skutkiem. Eksperci radzą zrezygnować z części nowych terytoriów i skoncentrować się na utrzymaniu LDNR w granicach do 23 lutego 2022 r. oraz na Krymie".
Putin ma tylko 10 dni. Potem katastrofa
Generał SWR dodaje, że rezygnacja z podbijania nowych terytoriów miałaby być "gestem dobrej woli" ze strony Rosjan i jednocześnie sygnałem dla Zachodu o zaproszeniu Ukrainy do stołu negocjacyjnego. Autor kanału zdradza, że eksperci dali Putinowi do namysłu tylko dziesięć dni. "W przeciwnym razie uniknięcie katastrofy będzie bardzo problematyczne". Putin podobno na te wieści zareagował furią i wulgaryzmami, po czym przerwał spotkanie.